Nie spodziewałam się, że na sam koniec zeszłego roku zaczyta mnie w sobie jedna z lepszych książek z jakimi miałam okazję się poznać. Misterna – oczko po oczku kreująca małe światy, jak osobne mieszkania jednej kamienicy.

“Piramidy dni”, autorka: Daina Opolskaitė, tłumacz: Kamil Pecela, proza litewska, Wydawnictwo Marpress

Bo dni są jak piramidy. Coś się buduje, tworzy, piętrzy i to nie zawsze jest łatwe, nie zawsze dobre i ciepłe. Może właśnie dlatego dotknęła we mnie tego co najgłębsze. Jak miękką tkankę, wrażliwą na każdy ruch, zmianę pogody i nastroju. Dlatego ta lektura potrzebuje ciszy, bo w niej można usłyszeć prawdziwą melodię tego zbioru opowiadań. Przemyślanego słowo po słowie. Każde o relacjach międzyludzkich, które są silne jak skała, ale i kruche, rozpadające się w dłoniach. O tych drugich jest więcej, bo przecież te zostają na długo, czasem na zawsze. Jątrzą się, nie chcą skleić. Są jak zerwane połączenia telefoniczne, a przecież tak chcieliśmy dokończyć rozmowę. Jednak z czasem przychodzi spokój i zrozumienie, że nie wszystko zależy od nas.

Dużo tu o rodzicielstwie i tak różnych jego twarzach. Są kobiety, mężczyźni, rodzeństwa, dzieci i dorośli, choroby, zmęczenie i odchodzenie. Jest o wyobrażeniach, które mogą przerosnąć. O zawiłościach życia, nieoczekiwanych splotach, które są już boleśnie nieodwracalne i rozwiązanych węzłach. O tym, że czasem tylko potop może odmienić bieg wydarzeń, przedmioty mają swoje brzmienie, a “nigdy” może mieć wiele odcieni. Że wreszcie przychodzi zmierzch, ale przedtem trzeba zdać egzamin dojrzałości. Pojawiają się motyle zimujące w gruszach, gardenie i wnętrze moreli. Odlatujący mleczny puch, dokazujące skrzydłami czajki i grzęzawisko, w które brnie się w gumiakach. A to wszystko dzieje się między człowiekiem a człowiekiem.

Język niby prosty, a jednak wyszywa obrazy niemal z prozy poetyckiej, które są chwilowym ukojeniem. Urzekł mnie.

Ze sobą zabieram myśl, że wiele można kupić, ale nie jutrzejszy dzień, dlatego wiem, że mam dziś tak wiele. Dziękuję i gratuluję autorce tych przenikliwych opowieści (ale również tłumaczowi Kamilowi Pecela, za to uczynione piękno 🙂 ), w których każdy znajdzie choćby iskrę siebie. A może nawet cały płomień? Bardzo warto.

3 komentarze

Skomentuj Monika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *