Przejmująca opowieść o dziecku, które tkwi w każdym z nas i o przenikliwej samotności, którą niesie się przez życie. Niezwykle sensualna, intensywna, a jednak kryjąca w sobie tajemniczą, koreańską powściągliwość. Raz eterycznie muskająca emocjami, innym razem będąca twardym głazem realizmu. Napisana tak plastycznym językiem, że jej literackość zapiera dech. Z detalami maluje kadry codzienności, przeplatając je smakami, zapachami i wizualnymi błyskami. Odczuwamy, dostrzegamy i aromaty wdychamy, a to bogactwo przeżyć nie pozostawia czytelnika takim samym. Oszołomienie, to najbardziej adekwatne słowo. Odkryłam ją dla siebie w zachwycie i jestem przekonana, że Was także urzeknie swym pięknem.

“Fiołki”

Shin Kyung-sook

przekład: Łukasz Janik

Wydawnictwo Kwiaty Orientu

Poznajemy małą dziewczynkę San, która od matczynego łona doświadcza odrzucenia. I nie pomaga tu niemowlęcy kocyk w wyblakłe różyczki, symbol niemocy i wołania o czułość. Jest za to ojciec znikający na motocyklu w chmurze dymu i matka, której pogubienie siły odbiera. Słychać tylko dźwięk lipcowego monsunu. Ten brak przyjęcia, taką jaka jest, zapisuje się w jej osobowości niczym w kodzie genetycznym. Ciągnie się, niczym wstęga, w przyszłość. San staje się krucha, choć tak bardzo chciałaby inaczej.

Jej dzieciństwo zanurzone jest w konflikcie, a dzikie pola minari stają się namiastką wolności i beztroski. To wśród nich, z przyjaciółką, doznają bliskości natury. Gdy czułości chwila nadchodzi i tylko niebo patrzy, w umyśle San, już na zawsze, wypala się zielona plama na nieskazitelnej bieli skóry Namae. Potem czar pryska. Ciskanie kamieniami i wykrzyczane “odejdź!”, stają się traumą. Kolejną raną, która nie chce się zabliźnić. Kolejnym niezrozumiałym odepchnięciem. A jednak tęsknota za odnalezieniem własnego miejsca i byciem kochaną, okazuje się silniejsza.

Główna bohaterka zostawia prostolinijność wiejskiego życia i wpada w wielkomiejską bezduszność. Wiedziona dążeniami do realizacji pisarskiej pasji, marzy o pracy w wydawnictwie, lecz posadę otrzymuje kto inny. Niewielka kartka z napisem “Potrzebna kobieta od kwiatów” staje się jej nowym kierunkiem. To w kwiaciarni poznaje niezłomną Sue, z którą nawiązuje przyjacielską więź. To tu uczy się języka kwiatów i doświadcza pierwszych damsko-męskich relacji, które swoją interesownością i szorstkością, rozczarowują onieśmieloną i niedoświadczoną San. Jednak pragnień o obszernym biurku nie porzuca, raz po raz tworząc literackie zapiski, pomagające nie utonąć w grzęzawisku współczesności, do którego jej daleko. Do tego list od tak dawno nie widzianej matki, odkrywa zakurzone zakamarki i budzi uśpione lęki. Żal płonie.

“Ten brak przyjęcia, taką jaka jest, zapisuje się w jej osobowości niczym w kodzie genetycznym.

Ciągnie się, niczym wstęga, w przyszłość. San staje się krucha, choć tak bardzo chciałaby inaczej.”

Wielowarstwowa i gęsta to proza, pełna retrospekcji, w której echa przeszłości zaczynają brzmieć donośniej. Misternie tkana emocjonalnością i rozczarowaniem, a nad wszystkim roztaczająca zapach kimchi. Jest tu pożądanie i namiętność, wciąż tkwiące w zawieszeniu i targające człowiekiem. Jest przyciąganie, które kaleczy, bo czasem coś czeka tysiąclecia zanim wybuchnie, zostawiając zgliszcza. Jest tu intymność i zaglądanie w indywidualny światopogląd. Wreszcie osamotnienie jednostki w obliczu tłumu, który nie akceptuje inności, ale oczekuje dopasowania się. Bycie na krawędzi, bez stabilnego “to mój dom”.

Przemierzamy pory roku i życia. Zanurzamy się w świeżości lata, ale całym sobą i nostalgiczną jesienność chłoniemy. Wirujemy wśród magnolii i bratków, rozkoszujemy cyniami, niecierpkami, czy aksamitkami, ale i w cieniu zielonych miłorzębów przysiadamy. Malowniczo tu, niezmiernie. Wreszcie wpatrujemy się w filigranowe, tytułowe fiołki, które choć mylone z chwastami, stają się symbolem wszystkich anonimowych kobiet, naznaczonych powszedniością, bez skargi zmagających się z monotonią codzienności. Tembrem ich głosu, który jest często niesłyszany.

“O przybierającej różne formy agresji, która próbuje stłamsić, a jednak kiedyś trzeba

stanąć z nią twarzą w twarz i wyrazić stanowczą niezgodę.”

To nabrzmiała od detali historia o pogoni za byciem zaakceptowaną i niekończącym się drżeniem przed opuszczeniem. O zatrzymywaniu się nieustannie w połowie – relacji, wpłaty kaucji za mieszkanie, czy obranych celów. O szukaniu schronienia przed dojmującą bezradnością w kreślonych słowach. O schematycznych zależnościach między kobietami i mężczyznami, ale także o ich bolesnych konfrontacjach. O tym że, gdy brakuje poczucia własnej tożsamości, już jedno spojrzenie przez szybę może obrócić wszystko w ruinę, a niepozorny guzik ocierać się o miejsce pod sercem – tam gdzie boli. O przybierającej różne formy agresji, która próbuje stłamsić, a jednak kiedyś trzeba stanąć z nią twarzą w twarz i wyrazić stanowczą niezgodę. O powrotach, tylko iluzorycznie będących spotkaniem z tymi samymi miejscami, ludźmi i emocjami, które zastygły w naszej pamięci. W rzeczywistości to tylko wizje, wraz z upływem czasu oddalające się od autentyczności. Wreszcie o placu budowy i koparce z olbrzymią porcją ziemi w zębach, która stała się dla Autorki impulsem, by opowiedzieć o ważnym.

Śledzimy potłuczone losy, fragmenty zdarzeń, strzępki sentymentów, które za nic nie chcą się scalić w gładką taflę. Smutek, już od dzieciństwa, staje się naszym wiernym towarzyszem, hucząc niczym potężny wodospad, a jednocześnie ma w sobie coś tak magnetycznego i mądrego, że nie sposób odłożyć tej lektury choć na moment. Wchłania nas w siebie na godziny i ujmuje. Bo to powieść niezwyczajna. Zwierciadło, które pozwala przejrzeć się w koreańskiej duszy, ale i zobaczyć cząstkę samego siebie.

Przeczytajcie. Dajcie się zauroczyć. I uniwersalne prawdy, szeptane do ucha, w dalszą drogę ze sobą weźcie, że “zły człowiek to taki, za którym nie da się tęsknić” i że “masz coś, czego nie ma nikt inny”.

Tak, Ty. Właśnie Ty.

2 komentarze

  1. Nawet gdybym nie czytała literatury koreańskiej, co robię z dużą przyjemnością, po tej wnikliwej recenzji sięgnęłabym po tę książkę! Już mam tytuł na liście do przeczytania. Po urlopie z pewnością do tej powieści dotrę!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *