W tej letniej odsłonie przybywam z lekturą, której możecie się tu nie spodziewać, bo romans historyczny zdecydowanie nie jest tu stałym bywalcem. Jednak czasem warto zejść z utartych ścieżek i wytyczyć szlaki nowe. Tym bardziej, że wakacje odkrywaniu sprzyjają jak żaden inny czas. Proszę więc bardzo! Zaskoczeni?
“Dworek nad Biebrzą. Przeklęty posag”
Urszula Gajdowska
Wydawnictwo Szara Godzina
powieść historyczna
romans
Kryć nie będę, że gdy ktoś poleca mi gatunek daleki od tego, po co sięgam najczęściej, czuję nutę obawy, ale i zaciekawienia. Czy wciągnie, czy nie odłożę po kilku stronach i czy wytrwam do końca. Jest to więc pewien rodzaj literackiej adrenaliny, ale przecież warto kosztować tego, czego się nie próbowało. Tych cennych doświadczeń nie odbierze nikt. Dlatego, gdy padła propozycja tej historyczno-obyczajowej sagi, to choć dystans poczułam, to błyskawicznie postanowiłam go skrócić, bo dlaczego nie? W rezultacie w okamgnieniu pochłonęłam tę prozę, bo sunie się lekko, czytanie staje się rozrywką, choć z garścią niespokojności i niepewności tego, co za rogiem się czai. Jeśli więc akurat nie szukacie literatury wybitnej, która na intelektualne wyżyny Was wzniesie, ale przystępnie i nastrojowo wykreowanych labiryntów obyczajowości, rodzinności i, nie mogę nie dodać, uczuciowych perypetii, z tajemnicą na czele, to dobrze trafiliście. Wejdźcie, rozgośćcie się w tym klimatycznym XIX wieku, który i romansowe uniesienia, ale i kryminalne zagadki Wam zapewni.
“Henrietta, wiedziona sekretem skradzionego posagu, chce odwrócić ciążące fatum, bo przecież jedyne co w życiu warto, to kierować się dobrem, a pierścień z niebieskim oczkiem i grawerem z liści, takim samym jak w znalezionym liście staje się tropem. Podążajmy więc za nim!”
Mówią, że niechlubna przeszłość zawsze wychodzi na wierzch i tu, w 1824 r., jest nie inaczej, bo dziadek głównej bohaterki – Henrietty, na łożu śmierci, wyrzuty sumienia zdradza i statek do Europy wspomina. A dlaczego? Co się za tym kryje? Tego wszystkiego się w swoim czasie dowiecie, choć jak tytuł wskazuje, o majątki chodzi. A potem koszmary spokoju Henrietcie nie dają, a i oczy zmrużyć tak ciężko. Nie potrafi przejść obojętnie obok ludzkich tragedii i po prostu puścić w niepamięć dziadkowe słowa. Nawet urokliwy nadbiebrzański dworek nie jest w stanie ukoić dręczących myśli i pragnienia zadośćuczynienia skrzywdzonym ręką przodka, ale może tak ma właśnie być? Czas zacząć zbierać strzępki w jedną całość i wyprostować minione. Tajemnicza wiadomość w diamentowym błękicie kolczyków jest tylko kolejnym elementem układanki, która wręcz domaga się rozwiązania. Henrietta, wiedziona sekretem skradzionego posagu, chce odwrócić ciążące fatum, bo przecież jedyne co w życiu warto, to kierować się dobrem, a pierścień z niebieskim oczkiem i grawerem z liści, takim samym jak w znalezionym liście staje się tropem. Podążajmy więc za nim! W przygodę!
Henrietta nie odpuszcza i zaczyna planować ucieczkę, by własne śledztwo przeprowadzić i dotrzeć do sedna rodzinnych mroków. Stąd kromki chleba potajemnie pakowane w kieszenie spódnicy. Do Anglii czas ruszyć! Nie jest to jednak podróż z tych zwyczajnych, bo po to, by nie zostać zdemaskowaną, Henrietta rolę staruszki przyjmuje. Czy jednak przed hrabią Anthonym Athertonem, który na ten sam statek wkroczył, ukryć się zdoła? Interesujące sploty losu się tu zadzieją. Na scenę wkroczą i inni bohaterowie, w tym rozbitkowie na horyzoncie, a i pewne brązowe, przyjazne oczy pobudzą iskry namiętności, bo nie tylko o to co było zacznie tu chodzić, ale i o to co będzie…Czy Henrietta zdoła rozeznać się w tym, kto jej sprzyja, a kogo strzec się należy? Czy zrekompensuje innym bolesną przeszłość, a i swą przyszłość jasną wykreuje? Domyślacie się, że nic tu nie będzie układać się jak powinno, ale zawsze trzeba wierzyć w sploty zdarzeń, które sprawią, że wszystko na właściwe tory wróci.
Ach, ten XIX wiek! Czego tu nie ma…Raz zmysłowo, ale kryminalnych wątków nie brakuje. Są żądze, ale i niebezpieczeństwa. Dżentelmeni, ale i ciemne charaktery. Dystyngowane damy i protekcjonalne skandalistki. Dyliżanse, zamkowa nastrojowość i zapiski w skradzionych księgach w posiadłości Northvoode’wów – wskazówki na karteczkach, mające doprowadzić do opadnięcia kurtyny zagadek. Wizje, lęki, legendy, testamenty i przebrania. Sami widzicie, że ten literacki wachlarz do szerokich należy. Dowiemy się czy kobiety wolą niegrzecznych mężczyzn, czy Henrietta zostanie sprzedana, czy może ujdzie cało i małżeństwo bez miłości ją ominie. Ruszymy do Dolistowa Starego i grobowiec rodziny Czarkowskich odwiedzimy. A potem krypta, długi korytarz, może skarb nawet? Dzieje się, ale buzia na kłódkę, żeby Wam wnikania w tę atmosferę nie zepsuć.
“Dworek nad Biebrzą. Przeklęty posag” Urszuli Gajdowskiej to drugi z trzech osobnych tomów obyczajowo-historycznego z cyklu Dworek nad Biebrzą. Nie czytałam pierwszego, ale nie przeszkadza to w odnalezieniu się w tomie drugim. Jeżeli będę lekkiej literatury z rodzinnymi sekretami poszukiwała, to z pewnością na uwadze mieć będę pozostałe. 
“Dystyngowane damy i protekcjonalne skandalistki. Dyliżanse, zamkowa nastrojowość i zapiski w skradzionych księgach w posiadłości Northvoode’wów – wskazówki na karteczkach, mające doprowadzić do opadnięcia kurtyny zagadek. Wizje, lęki, legendy, testamenty i przebrania. Sami widzicie, że ten literacki wachlarz do szerokich należy.”
Zatem w mieszaninę emocji różnorodnych tu wpadamy. A to nuta ironii, sarkazmu szczypta, chochla naiwności. Raz śledztwo, innym razem miłość.  Wreszcie konwenanse i wymykanie się im, a to przecież rodzi przygód najwięcej. Nie jest więc jednostajnie, bo czy życie, bez względu na epokę, nie było, nie jest i nie będzie ciągłym ruchem?
Książkę znajdziecie tutaj

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *