Przeczytałam. Jednym tchem. Bez odkładania na później, na jutro, na nigdy. Najpierw sama, śmiejąc się co chwilę i niecierpliwie przekładając kolejne, barwnie ilustrowane, karty opowieści. Potem z moim dwulatkiem, który wciąż wołał dalej! dalej!, a gdy już czym prędzej dotarliśmy do ostatnich zdań wtórował mama jeszcze! I właściwie na tym mogłabym zakończyć recenzję książki Lucjan zostaje marynarzem, autorstwa Krzysz tofa Szachogłuchowicza, pierwszej części opowiadań o Pracowitym Kocie Lucjanie, bo przecież …
