Dopada Cię czasem myśl, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny i po prostu nie dasz rady? Że przecież nie można wszystkiego połączyć, znaleźć czasu na rodzinę, pracę i pasje, a do tego zachować pogodę ducha…Bo brakuje siły, motywacji, wolnej chwili. Dziś w ramach cyklu Tu Człowiek chcę Wam przedstawić osobę, która ma tyle samo czasu co każdy z nas. Roztacza wokół siebie słoneczną aurę. I łączy wszystkie te sfery, pomimo że czasem pada ze zmęczenia. Wydobywa talenty, nie ocenia, ale zachęca. Chce przekazywać innym miłość do sztuki w wielu wymiarach. Takich ludzi nam potrzeba. W czasach pandemii, bez wychodzenia z domu, zapraszam Was do atelier Dagmary Rostkowskiej.

Urodziła się w pewien zimowy dzień w Poznaniu. Kobieta. Żona. Mama, jak sama mówi, dzikiej trójki, którą tworzą 2,5-letnie bliźniaki i rezolutny 6-letni synek. Maluje na wszystkim na czym się da. Na porcelanie, tkaninie, jedwabiu, szkle, drewnie, metalu, a nawet na paznokciach, rzeźbi z gliny i masy solnej. Projektuje,  zajmuje się wizażem i nieustannie jest źródłem nowych pomysłów.

M: Witaj Dagmaro, dziękuję, że miałaś ochotę usiąść na ławce bloga Żyj bardziej i opowiedzieć trochę o sobie. Tworzysz, od poruszających obrazów, przez projekty wnętrz, do elementów sztuki użytkowej. Jak to wszystko się zaczęło?

D: Sztuką zajmowałam się chyba od zawsze. Śmieję się, że urodziłam się już jako szalona artystka. Moja prawdziwa twórcza droga, ta świadoma, zapoczątkowana została poznaniem wspaniałej osoby – Elżbiety Radzikowskiej. Była plastykiem w szkole podstawowej, w której się uczyłam. Choć nie była moim nauczycielem to zauważyła mój nieokiełznany talent i poprowadziła za sobą w świat prawdziwiej wielkiej sztuki. Stała się moim przewodnikiem.

M: Czyli początkowo niepozorne spotkania i dostrzeżenie potencjału dziecka mogą mieć decydujący wpływ na dalszy rozwój. Być motywacją do pójścia za pasją.

D: Dokładnie, dlatego warto być uważnym, podążać za dzieckiem. Obserwować i wspierać. Dzięki pomocy Elżbiety Radzikowskiej zajęłam się grafiką w technice akwaforty, która wymaga również dużej wiedzy technicznej, dostępnej wyłącznie dla studentów ASP. Mogłam rozwinąć skrzydła. Kilkakrotnie wystawiałam swoje prace w galeriach. Niestety po przeprowadzce do Piły nie miałam dostępu do pracowni plastycznej i na pewien czas zajęłam się innymi dziedzinami. Jednak niedawno zakupiłam maszynę do odbijania grafiki i już lada moment będę w swojej pracowni uczyć jej moich małych adeptów sztuki, tak jak mnie uczyła moja Mistrzyni.

M: Znając Ciebie odnoszę wrażenie, że jest w Tobie dziecięca wrażliwość, którą wielu ludzi gdzieś już zagubiło, że wciąż poszukujesz, tworzysz…

D: Tak naprawdę we wszystkim, co robię jest jakiś rodzaj kreowania, niestety często bywam przy tym chaotyczna.

M: A może to po prostu artystyczny nieład? 😉

D: Pewnie tak. Jednocześnie cały czas pracuje nad swoim warsztatem, czytam ćwiczę, ciągle szukam inspiracji i swojej drogi artystycznej. Nie chcę się ograniczać, ale pozwolić działać wyobraźni. W swojej skromnej karierze udało mi się być ilustratorką, dwa lata temu wydałam dwa rodzaje kolorowanek dla dzieci. W najbliższym czasie pojawią się torebki damskie, które własnoręcznie będę malować. Jest to coś niepowtarzalnego i liczę, że spotkają się z przychylna opinią miłośników sztuki użytkowej.

                   

           

M: Wiem, że masz wiele pomysłów i podejmujesz wyzwania na wielu polach. Czym jeszcze się zajmujesz?

D: Przede wszystkim maluję i projektuję wnętrza. Jednak to nie wszystko. Mój czas zawodowy przeznaczam na zajęcia plastyczna dla dzieci. W Małej Kuźni Talentów, bo tak nazywa się nasze studio, w przyjaznej i ciepłej atmosferze zgłębiamy tajniki technik plastycznym i dajemy się ponieść artystycznej pasji. Zdarza się także, że udzielam lekcji dorosłym, którzy chcą pracować nad swoim talentem lub zawsze marzyli o sztalugach, ale nie mieli dotąd odwagi. Jestem przeciwnikiem oceniania, w szczególności dzieci. Plastyka i sztuka mają nas umacniać, dawać poczucie szczęścia i spełnienia. Mają nas otwierać lub w przypadku dzieci nie pozwolić by zostały wtłoczone w schematy, w których nie ma miejsca na samodzielne myślenie i kreatywność. Poza tym staram się aby dzieci z każdymi moimi zajęciami wzmacniały swoją samoocenę, podkreślałam ich dobre cechy, chce aby dostały skrzydeł. Czuję, że to moja misja.

Dagmara Rostkowska poleca: Anatomia człowieka, Jak malować farbami olejnymi oraz Jak rysować portrety, wszystkie autorstwa Jose M. Parramon

M: To chyba wciąż nie wszystko…

D: Rzeczywiście, kilka lat temu zajęłam się tzw. nail art’em. Jest to rodzaj sztuki, gdzie na bardzo małej powierzchni, jaką jest paznokieć, musimy zmieścić często bardzo skomplikowane dzieło. Stylizacja paznokci to spore wyzwanie i daje równie dużo satysfakcji. Jest też wizaż, który pozwala mi na wydobywanie prawdziwego kobiecego piękna. W związku z tym prowadzę w Pile Nail & make-up studio, do którego serdecznie zapraszam. Każdego dnia poznaję tam fantastyczne kobiety, to bardzo motywuje.

    

M: Rodzina, praca, pasja. Jak Ty to robisz?

D: Łączenie roli mamy i pracy zawodowej jest dla mnie bardzo trudne. Jak zapewne dla większości kobiet. Staram się manewrować, łapać chwile. Często ratunek znajduję w mężu oraz w moim elastycznym czasie pracy. Mogę przecież malować w nocy lub organizować zajęcia w weekendy. Wszystko jest możliwe.

                   

M: Dużo mówisz o dzieciach i jesteś bardzo ciepłą, oddaną mamą. Czy Twoim zdaniem sztuka jest ważna w wychowaniu młodszych pokoleń?

D: Uważam, że to podstawa, której znaczenie jest często umniejszane. Obcowanie z różnymi formami sztuki kształtuje w dziecku estetykę, daje możliwość kreowania własnego poczucia piękna. To ogromny ładunek twórczego potencjału, który może zaowocować w przyszłości. Ja u własnych dzieci stawiam przede wszystkim na rozwój kreatywności. Pozwalam iść im swoim nurtem, tworzyć według własnej koncepcji. Staram się wzmacniać ich w pomysłach. Daję im materiały, omawiam jak można z nimi pracować i towarzyszę. Nie krytykuję. Tylko i aż tyle. Czasem uda mi się wnieść w nasz codzienny warsztat coś ciekawego o twórcach czy obrazach, ale są to raczej wybiórcze sytuacje. Na co dzień poznajemy sztukę po prostu przez własną twórczość. I choć uważam, że największe znaczenie mają ludzie, to jednak w sztuce można znaleźć radość i poczucie wolności w wyrażaniu emocji, a tego nam często brakuje.

Pozwalam iść im swoim nurtem, tworzyć według własnej koncepcji. Staram się wzmacniać ich w pomysłach. Daję im materiały, omawiam jak można z nimi pracować i towarzyszę. Nie krytykuję. Tylko i aż tyle.

               

M: Prowadzisz również zajęcia z sensoplastyki. Możesz powiedzieć coś więcej, bo z pewnością części osób kojarzyć się mogą wyłącznie z rozsypaną mąką i rozlaną wodą, a części ze specjalistycznym określeniem, które niewiele wyjaśnia…

D: Jest to metoda arterapeutyczna. Polega na rozwijaniu zmysłów poprzez proces twórczy. Podczas zajęć stymulowanych jest wszystkich pięć zmysłów. Dzieci dotykają, smakują, słyszą, widzą i czują. Skończyłam kilka kursów z zakresu sensoplastyki i arteterapii. To fascynujące dziedziny, które stają się coraz bardziej znane i potrzebne. Przyznam, że ja sama uwielbiam zajęcia sensoplastyki. Bo czy nie wspaniale jest się czasem pobrudzić czekoladowym błotkiem, stworzyć barwny obraz z galaretki lub dyniowo-cynamonowy zamek? Ważne aby wszystkie materiały użyte na zajęciach były materiałami jadalnymi, tak aby nawet najmłodsi uczestnicy mogli bezpiecznie oddać się zabawie.

M: Dla kogo są przeznaczone organizowane przez Ciebie zajęcia?

D: Zajęcia dedykowane są przede wszystkim dzieciom od 6 miesięcy do do szóstego roku życia. Na zajęcia uczęszczają dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej, czyli z zaburzeniami w odbiorze i koordynacji zmysłów oraz te, które po prostu chcą się bezkarnie pobrudzić i stworzyć przy okazji niepowtarzalne dzieło w miłej i serdecznej atmosferze.

     

M: Rodzice często poszukują kreatywnych zajęć, sądzą że ich przygotowanie wymaga dużego nakładu czasu i energii. Czy tak rzeczywiście jest? Poproszę o Twój przepis na łatwą do zorganizowania w domu zabawę z zakresu sensoplastyki…

D: Jest wiele zajęć, które można szybko przygotować w domu. Na początek proponuję własną ciastolinę. Potrzebujemy: pół kilograma mąki pszennej, pół kilograma mąki ziemniaczanej, szklankę ciepłej wody, szklankę oleju, barwniki spożywcze lub farbki plakatowe. Dziecko miesza całość, wspólnie dzielimy ją na części. A potem dzieją się różne rzeczy. Zabawa gotowa.

M: Rzeczywiście potrzeba tak niewiele, żeby wywołać radość i pomagać dziecku się swobodnie rozwijać. To teraz pytanie z tych trudniejszych. O czym marzysz Ty i co jest Twoim życiowym fundamentem?

D: O samej sobie czasem zapominam, ale bardzo chciałabym podjąć studia podyplomowe na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Może w przyszłym roku uda się zrealizować to marzenie, ale najważniejsza w moim życiu na zawsze pozostanie rodzina. Moją wesołą trójkę chcę uczyć przede wszystkim empatii, bo to wrażliwość na drugiego człowieka jest czymś, co wyznacza mi życiowy kierunek. Życie dla kogoś, a nie wyłącznie dla samego siebie to prawdziwa wartość.

   

M: Dziękuję za porcję inspiracji. Wyciągam farby, mąkę i plastelinę. Synek będzie zachwycony.

D: Dziękuję i do zobaczenia.

Poczuliście tę twórczą motywację? Od razu przypomniał mi się artykuł o kreatywnej edukacji tutaj. Mam nadzieję, że chociaż część z Was przekonała się, że warto wprowadzać elementy sztuki do codziennego życia i że nie jest to dziedzina tylko dla wybranych, ale na wyciągnięcie ręki. Dla Ciebie i dla mnie. Powodzenia Dagmaro we wszystkich Twoich twórczych działaniach, kibicuję Ci z całego serca! 

A jeśli jesteście zainteresowani wszystkim co robi Dagmara Rostkowska, od jej dzieł sztuki, które mogą być tworzone na indywidualne zamówienie, przez elementy garderoby, projekty wnętrz, wizaż i stylizację paznokci, aż po zajęcia plastyczne dla mniejszych i większych, to koniecznie zajrzyjcie tutaj: Dagmara Rostkowska Art Nails, Dagmara Rostkowska Art.

Wspierajmy artystów, szczególnie w tym trudnym czasie. Nie zapominajmy o tym, że sztuka unosi się w powietrzu, a może jest powietrzem, które pozwala oddychać naprawdę?

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych Dagmary Rostkowskiej.

8 komentarzy

  1. Bardzo zdolna, przecudowna kobieta. Wspaniały i dobry człowiek. Kto miał okazje spotkać i poznać Dagmarę jest wielkim szczęściarzem. Dagmaro dalszych sukcesów i wspaniałych pomysłów ci życzę.

  2. Pięknie zredagowane. Uwielbiam Pani wpisy, muszę zacząć pisać komentarze, może więcej osób się odezwie i będzie można z kimś wymienić się zdaniem na temat naszego krótkiego życia, aby nie uciekło nam przez palce. A tutaj widać, że Pani Monika i Pani Dagmara zaciskają pięści aby właśnie przez te palce nie uciekło zbyt wiele i przelewają same smaczki, nie tylko na kartkę czy też płótno.

  3. Chcieć to móc. Inspirująca opowieść dająca kopa do działania. Życia pełnego twórczości różnego kalibru. Nie tylko pędzlem wyczarowane cuda są naszymi dokonaniami na artystycznej drodze, ale kolejny kilometr pokonany w maratonie to też obraz malowany przez nasz pot, łzy. Szukajmy swojego rodzaju twórczości, aby rozweselić cienie smutku kroczące czasem po naszych ścieżkach. Pani Dagmaro Power Women z Pani;)

Skomentuj Monika Parda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *