Co aktualnie czytacie? Jest lekko czy intensywnie? My dziś łączymy te skrajne emocje i zapraszamy Was na kolejną odsłonę #CzytamBardziejwWakacje, a w niej ostatnia premiera Wydawnictwa Emocje – “Trzy panie w łóżku (nie licząc samotności)”, autorstwa Anny Łaciny. Posłuchajcie…

Wpis powstał we współpracy reklamowej z Wydawnictwem Emocje, książkę znajdziecie tutaj

“Trzy panie w łóżku (nie licząc samotności)”

Anna Łacina

Wydawnictwo Emocje

s. 544, premiera, comfort reading

Niech Was nie zawiedzie tytuł i pełna słodyczy okładka, bo choć chodzi o mężczyznę i trzy kobiety, to jednak nie romansów spodziewajcie się tu przede wszystkim, ale prób rozwikłania zagadki śmierci w aurze śledztwa…Zaskoczeni? Oczywistości nie są dla nas, a już z pewnością nie typowe romanse, więc na początku były obawy, a jednak się rozwiały i możemy śmiało powiedzieć, że to lektura dobra na urlop.

Są tu półtony, półcienie, półsłówka, a te zawsze rodzą domysły, zranienia i w konsekwencji niemałe komplikacje. Samo życie, choć tylko ono może wymyślić niektóre scenariusze…Powieść zaczynamy od pogrzebu. Nie, no świetny początek jak na potencjalne love story, prawda? Do tego wiązanki pogrzebowe, które są metaforą różnorodnych uczuć, rzucają pewne podejrzenia. Kwiaty od jasnych jak krew tętnicza czerwieni do karminowopąsowych, cynie, gałązki tamaryszku, bukiet czerwonych róż bez lilii, nic tu nie jest przypadkowe, choć okazuje się, że kwiat judaszowca był tu najbardziej odpowiedni…

“Nagle odzyskana pewność siebie była krucha jak łodyżki begonii, jedno nieżyczliwe słowo mogło ją zmrozić i połamać.” (cytat z powieści)

Czy trzy panie w łóżku to jednak nie za wiele?

Nie zapominajmy o pani samotności, bo w taki układ musi wkraść się i ona…

Nieżyjący już bohater wokół którego wszystko się tu kręci to były właściciel Foto-Frank z obciążeniem genetycznym i niezwykle kochliwą duszą. Czyżby artyzm wymagał lokowania uczuć w miejsca różnorodne by nie popaść w stagnację? Poznajemy więc Adelę ze szpitalnego laboratorium, Linkę niczym Lady Makbet i Nikę z kwiaciarni. Trzy kobiety, które dotąd nie wiedziały o swoim istnieniu, składają rozsypane puzzle i boleśnie dowiadują się o niewierności zmarłego mężczyzny. Kim był Frank i jak to się stało, że one wszystkie nawiązały z nim bliską relację, nie mając o sobie pojęcia? Tego nie będziemy odsłaniać, bo odkryjecie wszystko sami, a wiśniowa szminka i mgła zacierająca kontury z pewnością doda smaku.

Historia o tym, że bać się trzeba żywych, a nie umarłych, a bliska znajomość może zakwitnąć nawet w…kostnicy. Poczujemy smak pierwszej miłości, tej jeszcze niewinnej, gorycz utraty, siłę przyciągania, ale i zapominanie o rozsądku i nieumiejętność stawiania granic. Wreszcie zdrady, która jest bolesnym kolcem. Ale zaraz, przecież nic nie obiecywał, a więc czy to wciąż zdrada? I czy kiedykolwiek można być gotowym na śmierć?

Nastrojowo się prezentuje, zobaczcie sami…

Wreszcie cała paleta kobiecych emocji, choć nie traci swej intensywności, schodzi na drugi plan. Coś się w tym wszystkim nie zgadza. Kluczowa staje się odpowiedź na pytanie jak naprawdę umarł Franek. Nowotwór? Samobójstwo? A może rozwiązanie jest jeszcze inne? Zaczyna się kolekcjonowanie tropów, w które czytelnik zostaje wciągnięty. Czy po nitce do kłębka dotrzemy do prawdy? A może ta bawi się z nami i skutecznie wiedzie na manowce?

Dzieją się rzeczy dziwne. A to pożar w szafie, tajemniczy list, nieoczekiwane ojcostwo, znaleziony kapelusz, zapis w testamencie i tajemniczy mężczyzna, zjawiający się ni stąd ni zowąd. A to spuszczone powietrze z opon, napaść i niedoszła samobójczyni…Żony, nieżony, siostry – w tkanych życiach można się poplątać. Na tej prozatorskiej arenie musi pojawić się policja, ale jej opieszałość nie napawa optymizmem, a powiedzonko babci jednej z trzech kobiet, “Klituś bajduś rób pierożki”, zyskuje na aktualności. Tęsknota plecie się ze snem, brak z chęcią ruszenia naprzód. Bo kiedyś “Jesienna Mgiełka” wystarczyła żeby czuć się tą najpiękniejszą na ziemi, a dziś jakby zawalił się świat.

Dopiero, gdy na stronice wkracza policyjna przykrywka o imieniu Irena, wszystko nabiera innego tempa, a smak historii staje się jakby wyraźniejszy, choć i dylematów typu szarlotka czy sernik, także nie zabraknie. Nie bez znaczenia okaże się konfesjonał, który jest powiernikiem niejednego sekretu…

Koncentrujemy się tu jednak na zagadkowej śmierci Franka, choć na początku nic nie budzi podejrzeń…

Z czasem jednak wszystko nabiera tempa, a dziwne tropy wskazują, że coś tu jest nie tak, tylko co?

Sami spróbujcie to odkryć…

Mamy tu studium psychologiczne, kryminał, romans i satyrę w jednym, literackim daniu. Przystępnie podane, więc lektura nie jest męcząca ani nie wymaga intelektualnej gimnastyki. Język prosty, bez zawiłości, więc jeśli myślicie o książce do podróżnej walizki lub działkowe urlopowanie, to ta jest w sam raz. Czyta się lekko i z pewnością ci, którzy takiej nieobciążającej treści szukają będą zadowoleni.

Lektura ma ciekawą strukturę, bo opiera się na przeskokach czasowych. Po pierwsze zawiera wiele retrospekcji, dzięki którym przenosimy się do przeszłości i zaglądamy młodości w oczy, a po drugie odmierzamy tu czas liczbą dni do i od pogrzebu. Trzeba być czujnym, bo choć to comfort reading, po którym, mimo znacznej objętości, sunie się błyskawicznie to jednak warto trzymać się głównej ścieżki.

W sam raz na wakacyjne odpoczywanie, bo lekko się czyta…

mimo znacznej objętości!

Dobrej lektury!

Trzy kobiety i jedno łóżko…Czy z tego może wniknąć coś dobrego? A może wtedy i samotność staje się nieodłączną towarzyszką życiowej podróży? Przekonajcie się sami, przy okazji odkrywając rozwiązanie zagadkowej śmierci Franka, bo, uchylając rąbka tajemnicy, ono się znajdzie, ale nie wiadomo czy tam, gdzie będziemy szukać. Jednocześnie nie zapominajcie, że czasem i zwykła herbata może uratować sytuację, kojąc zszargane emocje. Kto chciałby przeczytać?

***Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Emocje***

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *