Są takie światy niezwykłe, które choć obok nas istnieją, to żaden i żadna z Was nie mieli dotąd okazji ich odkryć. Dziś jeden z nich stanie przed nami otworem. Wrota wyobraźni, rozstąpcie się zatem! Wkraczamy do krainy niebezpiecznych przygód, w której nasza odwaga będzie wielokrotnie wystawiana na próbę. Czy ulegniemy? To zależy już tylko od nas. Gotowi?
Przed Wami epicka powieść dla małych i dużych, w której fantastyka przeplata się z realizmem. Choć utrzymana w stylistyce “Władcy Pierścieni” i “Hobbita”, to bardzo swoja, indywidualna, niepowtarzalna. Wydana tak, że dech zapiera. Z pasją i troską o czytelnika, dlatego bez wątpienia to książka idealna na prezent i do domowej biblioteczki. Uczta dla wymagających czytelników! Bardzo Was zachęcam do jej poznania. Czuję, że nie pożałujecie tego spotkania.
Premiera już 21.11.2023 r., ale przedpremierowo znajdziecie ją tutaj – w formie papierowej, ebooku, a niedługo i audiobooku! Każdy znajdzie więc swoją ulubioną.
“YORIM – Próba Medveh”, Tuk Folio
tłumacz: Andrzej Rzegomski
ilustracje: Ed Menroy
Wydawnictwo Sztaber-Sole
Z językiem ligeryckim stykam się raz pierwszy i chcę słuchać jakie tajemnice ma mi do opowiedzenia, a wierzcie mi, zieloność enigmatycznych łąk Eleani przyciąga ku sobie. Nadstawiam więc uszu i ruszam w tę wielopłaszczyznową opowieść. Nie jestem sama, więc ciekawi mnie jak odbierze ją perspektywa dorosłego i dziecka. Wprawdzie Wydawca zadedykował lekturę czytelnikom od 10 roku życia, to ja nie kreśliłabym takich granic. My zaczynamy dużo wcześniej i bardzo nam z tym dobrze. Słuchajcie więc swojej czytelniczej duszy, ona wie najlepiej.
“Teraz, po wielu latach, zaprzestałem bezcelowych prób udowodniania wszystkim wokoło, że Edai ‘istnieje naprawdę’, a Patlos jest dla mnie tak samo prawdziwie, jak na przykład San Francisco. Równocześnie twierdzę przy tym z całą pewnością, że choćby przeczesać cały kosmos, nigdy się do Edai nie dotrze. Jak to możliwe? Wytłumaczenie jest niezwykle proste – to, co potocznie nazywamy umysłem, przekracza znaną nam czasoprzestrzeń i całą jej ograniczoną zawartość. Nie jest to może dla tzw. świata nauki żadnym wielkim odkryciem w XXI wieku, było nim jednak w moim uniwersum mentalnym w czasach szkoły średniej i studiów.”
//od Autora//
“Pomyślałem więc, że wydam książkę pod własnym nazwiskiem – trudno tu bowiem mówić o jakimkolwiek świadomym tłumaczeniu. Wygrała jednak wrodzona (czy też wpojona przez rodziców) przyzwoitość – właściwy tekst Kronik Edai nie jest przecież mojego autorstwa. Tym bardziej że dołożyłem wszelkich starań, a było to naprawdę żmudna, mrówcza praca, aby jak najwierniej oddać treść oryginału. Nie oznacza to oczywiście, że Kroniki Edai nie roją się od moich dopowiedzeń, wtrętów i uproszczeń; wszystko to jednak nie tyle przez chęć zaznaczenia mojej skromnej osoby, co w trosce o łatwiejszy odbiór przez współczesnego czytelnika. “
//od Autora//
Towarzyszem naszej wyprawy w nieznane staje się Yorim, 13-latek mieszkający z rodzicami w Dalsie. O jasnych włosach i dziarskim chodzie, który “w przyszłość patrzył bez lęku, a jego spojrzenie było czyste niczym poranne niebo”. Cały on. Nie jest jednak sam, ale do tego wrócimy niebawem.
Blisko nam tu do natury i to działa jak magnes. Na mnie, na synka mego i na Was mam nadzieję również. Przypominam sobie dzieciństwo własne. To z leśnymi bazami, podchodami i ogniskami u dziadków na wsi. Bezkresem dzikich polan i szumem drzew. Beztroską, brakiem elektroniki, ale i dobrą zabawą. Tak było i chciałabym dać, choć namiastkę tego klimatu, współczesnym dzieciom i młodzieży. Mojemu maluchowi. Bo to, jak niewiele innych rzeczy, uwrażliwia, otwiera i wzmacnia młodego człowieka. Bo to potrzebne. Bo przyroda, a nie wyłącznie technologiczne nowinki czy przedmioty materialne, dają poczucie bezpieczeństwa, rozwoju i napełniają odwagą. A Yorim “najbardziej lubił długie letnie dni i wyprawy z przyjaciółmi. Wędrowali po okolicznych lasach i wzgórzach, noce spędzając w koronach drzew, szałasach albo wprost pod błyszczącymi gwiazdami. Tropili zwierzęta, wytyczali sobie tylko znane szlaki i odkrywali miejsca pełne tajemnic”. Chce się w to iść, strona po stronie, oczekując co może się jeszcze wydarzyć.
To, według mnie, powieść inicjacyjna. O przebywaniu drogi ku dojrzałości, ku swoim słabym, ale i mocnym stronom, ku własnej tożsamości. Czy ta ścieżka może być prosta? Tu także nie jest. Docieranie do samego siebie wymaga trudów, ale jest tego warte. Mimo że to historia buchająca chłopięcą energią to, uważam że absolutnie nie tylko dla chłopców. Dla każdego, kto w przygodę i tajemnicę by wskoczył, bo zadzieje się tu wiele…
O czym? Na to pytanie nie ma odpowiedzi jednoznacznej i bardzo dobrze. Edai skupia bowiem w sobie liczne królestwa gromadzące różnorodne rasy, nawet te jeszcze nieodkryte. Będzie więc o trytach, welijanach, gluidach. Zaintrygowały mnie te postacie. Chcecie poznać je bliżej? Choć w pobliżu jest potężny Hedan, posępny Mulhrad zza Gór Granicznych czy opływający bogactwem Tilmahon, to owiana legendami Próba Lasu, która jest kanwą tej prozy, ma miejsce właśnie w królestwie Eleanii, w Medveh. Przystąpić do niej można wyłącznie raz w życiu, a uczestnicy nie mogli mieć więcej niż 13 lat. A kto by nie chciał rozsmakować się w owocach Aldorian, które są nagrodą?
Na zagadkową Próbę Lasu decydują się więc trzej śmiałkowie, znany już nam Yorim, ale i jego przyjaciele, Garwin i Fion. Łopaty, liny, zapasy jedzenia i kamienie lokacji stały nieodłącznymi elementami ich ekwipunku. Gdy ich drużyna Zielonej Paproci napotyka podobiznę strażnika lasu, który w noc Martila otwiera żelazne wrota na polanę próby, już wie, że coś niezbadanego, tajemniczego jest przed nimi. Eskapadę czas zacząć. Będą inne drużyny, jak ta Szarej Włóczni czy Czarnych Blizn, która podstęp i nieuczciwość sieje. Będzie Ilnor z Gamden, zamek Dortonis, Grota Gemu i pytania o rzeczy najważniejsze. Wyczerpujące treningi, zaskakujące zwroty akcji i magii szczypta. Szlifowanie charakteru, bez wątpienia.
Istna to mieszanina emocji, bo i ciarki po plecach przejdą, napięcia się obudzą, wzruszenia i tęsknota, jak choćby za tatą, który nieoczekiwanie zniknął, dadzą tu o sobie znać. Odczujecie też dumę odczujemy i poczucie humoru znajdziemy. Za to znużenia nie doznamy. Do tego niezwykle sensualna to proza. Usłyszymy wiele pięknych, ale i smutnych pieśni, stukot końskich kopyt i szemranie strumyka. Siódme poty zostaną wyciśnięte, a naszym oczom ukaże się wielobarwność świata. Bądźcie uważni, bo trzeba tu wyostrzyć wszystkie zmysły.
Będzie tu o niezłomności, która podsycana jest przyjaźnią.
O odwadze, która przerażeniu się nie poddaje.
O niemocy i nękaniu, które mogą skrzydła podcinać, ale i motywować do stawania się mocnym.
O różnorodności i akceptacji, bo choć nie wszyscy jesteśmy tacy sami, to możemy ze sobą współpracować.
O młodości, która uczy się na błędach.
O silnych stronach, którym tak potrzebna jest wytrwałość.
O podróży w głąb samego siebie, z którą każdy musi się kiedyś zmierzyć.
Kraina Edai została misternie zbudowana przez autora. Dbałość o estetykę języka i jego plastyczność, maluje tu kadry niczym najpiękniejsze pejzaże. Cenię taki sposób pisania. Skupia się on na detalach, szczegółowo opisuje i posługuje się przymiotnikami, przez co stajemy się częścią uniwersum, przestajemy czuć się anonimowo i budujemy więzi z naszymi bohaterami. Do tego barwne, tonące w zieleniach i błękitach, ilustracje wprowadzają w nastrój odkrywania i tajemniczości. Także jakość wydania zasługuje na szczególne wyróżnienie, bo twarda oprawa, szyte strony, śliski papier, a wszystko stylizowane na starą kronikę. Już coraz rzadziej TAK wydaje się książki, a jednak wciąż można. Dla koneserów zatem.
A na własną próbę pakuję do plecaka słowa pana Kartera z powieści, które dały mi do myślenia:
“- Tak to już czasem jest – (…) człowiek całe życie myśli “Jeszcze tam kiedyś pojadę”, ale to “kiedyś” nigdy nie zmienia się w “dzisiaj”.
Budźmy się więc, smakujmy życie, czytajmy i wierzmy w marzenia, ulotne “kiedyś” zamieniając w namacalne “dzisiaj”. Witaj przygodo!
*Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Sztaber Sole*