Dziś na naszej blogowej ławce potrzebujemy nieco więcej miejsca. W ramach cyklu “Tu Człowiek”, siada na niej dwóch Gości, a będąc precyzyjnym nawet trzech. Przed Wami Kinga i Szymon – Państwo Kwiatek oraz prezes całego przedsięwzięcia Ładne mi kwiatki – filcowe historie, bez którego bez wątpienia nie byłoby tak nietuzinkowo jak jest, kilkumiesięczny Kubuś. A jak u nich przytulnie. Ciepło. Od razu wiesz, że liczy się detal, dobro, ludzie. Czujcie się więc jak u siebie. Jak w domu, bo ta łagodność, wartości, troskliwość to wyznaczniki ich wyjątkowej marki. Zobaczcie sami te cuda, w których ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia! Co więcej, w tym niełatwym świecie nie boją się sięgać po więcej i przez swoje dzieła mówią o rzeczach najważniejszych. Blisko mi do Was. 

Koniecznie chciałam zdążyć z tą rozmową przed Świętami Bożego Narodzenia, bo rękodzieło to inny wymiar upominków – wraz z nim darujesz serce, czas, wyjątkowość. Nie ma pustki, jest przesłanie, czuła prostota przemawiająca zamiast słów. I dlatego chcę Wam przedstawić Ładne mi Kwiatki – od samego środka, bo warto. Jeśli to co robią Was również urzeka odwiedźcie, polubcie i weźcie ze sobą te filcowe dzieła sztuki. Wyroby zajmują wiele godzin, do tego pakowane są z największym kunsztem i precyzją. Nie czekajcie więc. Wspierajmy handmade z sercem. 

Zapraszam do rozmowy z Kwiatkami 🙂 Będzie inspirująco. Będzie pięknie!

     

ŻB: “Ładne mi Kwiatki – filcowe historie” czyli kto?

ŁMK: Kinga, Szymon i mały Kubuś Kwiatek, to marka zdecydowanie rodzinna, którą tworzymy od dwóch lat.

ŻB: Czyli “Kwiatki” w nazwie wzięły się od Waszego nazwiska?

ŁKM: Dokładnie. Żal byłoby nie skorzystać.

ŻB: Rzeczywiście pasuje idealnie. A jak to się wszystko zaczęło?

ŁMK: To pytanie ma bardzo długą odpowiedź. Oboje z mężem od dziecka uwielbialiśmy precyzyjne prace ręczne. Szymon uwielbiał sklejać modele samolotów i robić z nimi makiety, ja od zawsze szyłam małe laleczki i haftowałam, ale nigdy bym nie pomyślała, że zwiążę się z tym zawodowo. Jakieś trzy lata temu natrafiłam przypadkowo w internecie na szyte z filcu książeczki sensoryczne i zakochałam się! Zapisałam się na kurs z podstaw szycia na maszynie i pamiętam jak każdego dnia po zajęciach wracałam do domu z wypiekami na twarzy. Decyzja o otworzeniu fanpage na Facebooku pojawiła się szybko. Mieliśmy mnóstwo pomysłów na nasze rodzinne szycie. Na początku były ekotorby z filcowymi aplikacjami, potem breloczki filcowe i zawieszki na choinkę. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że do sprzedawania zabawek są potrzebne specjalne certyfikaty, których zrobienie jest bardzo drogie, więc szycie książeczek musieliśmy odłożyć na później, ale jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa i na pewno do tego wrócimy!

“Oboje z mężem od dziecka uwielbialiśmy precyzyjne prace ręczne. Szymon uwielbiał sklejać modele samolotów i robić z nimi makiety, ja od zawsze szyłam małe laleczki i haftowałam, ale nigdy bym nie pomyślała, że zwiążę się z tym zawodowo.”

ŻB: Czekam niecierpliwie. Co tak naprawdę robicie? A może inaczej, czy jest coś czego nie potraficie zrobić?

ŁMK: Szyjemy ręcznie mięciutkie ozdoby do pokoików niemowlęcych i dziecięcych, ale nie tylko. Są wśród nich m.in. ozdobne ramki z obrazkami, girlandy do powieszenia, literki w formie imienia na łóżeczko, wianuszki na drzwi pokoiku z imieniem. Świetnie spisują się jako prezenty na chrzciny, roczek, baby shower, Komunię św., czy urodziny. Stworzą też niesamowitą świąteczną atmosferę. Także okazji jest wiele. Naszymi odbiorcami są także fotografowie, którzy wykorzystują wyroby do sesji fotograficznych oraz firmy, które chcą oryginalnym upominkiem podziękować swoim klientom. Co ważne to istnieje możliwość personalizacji i dostosowania produktu do indywidualnych potrzeb, przez co nasze wyroby nabierają osobistego charakteru.

“…istnieje możliwość personalizacji i dostosowania produktu do indywidualnych potrzeb, przez co nasze wyroby nabierają osobistego charakteru.”

ŻB: Widzę, że Wasze możliwości są nieograniczone. Czy przygotowanie mniejszych i większych dzieł sztuki, w Waszym przypadku nie boję się tego określenia, zajmuje dużo czasu? Jak wygląda sam proces twórczy?

ŁMK: Z reguły ludzie domyślają się, że rękodzieło jest pracochłonne, ale gdy podajemy konkretne liczby, łapią się za głowę. Dlatego też jest to towar luksusowy, bo bardzo pracochłonny. Wszystko zaczyna się w naszych głowach, od konkretnego pomysłu. Często jest to poprzedzone godzinami poszukiwania inspiracji, choć ważna jest dla nas dbałość o prawa autorskie – tak nasze, jak i innych – więc nigdy nie kopiujemy nikogo, nasz projekt jest zawsze autorski. Potem robimy szkice, czyli staramy się przelać na papier naszą wizję. Zawsze są to szkice odręczne, często wielokrotnie poprawiane, by znaleźć ten idealny, bo stety albo niestety jesteśmy perfekcjonistami. Jako, że obecnie skupiamy się na formach trójwymiarowych, kolejny etap jest jednym z trudniejszych. Jest to tworzenie wykroju czyli gotowej formy do odrysowania na filcu i wycięcia. Wymaga to takiego zmodyfikowania płaskiego rysunku, by przekształcić go w trójwymiarową formę. Potem już “tylko” wycinanie wszystkiego precyzyjnie nożyczkami, bo nie używamy do tego żadnych innych maszyn i misterne szycie. Przy całkiem dużej wprawie obrazek z Maryją zajmuje nam pięć godzin z kawałkiem, nie licząc fazy projektowania wykrojów, którą mamy już za sobą…

 

ŻB: Dlatego bardzo doceniam rękodzielników. To ogrom pracy, która jest nierozerwalnie związana z pasją. Wiem, że niedawno zostaliście rodzicami. Jak dajecie sobie radę z łączeniem słodkiego rodzicielskiego szaleństwa z realizowaniem filcowej działalności?

ŁMK: Kubuś to nasze pierwsze dziecko, w związku z czym realia życia rodzicielskiego zaskoczyły nas totalnie. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale nie wiedzieliśmy, że aż tak! W związku z tym przez pierwsze 3 miesiące niestety nie mieliśmy głowy do naszej marki. Musieliśmy na nowo poukładać rzeczywistość. A teraz? Pozostaje praca wieczorami i nocami, kiedy mały śpi lub w dni wolne, gdy możemy opiekować się nim naprzemiennie. Ale zawsze zobowiązania wobec klientów są dla nas bardzo ważne i dokładamy wszelkich starań by wszystko realizować terminowo. Bierzemy jednak zdecydowanie mniej zleceń niż wcześniej, czekamy aż Kubuś podrośnie.

               

ŻB: Świetnie sobie radzicie. A co chcecie dawać innym, bo wiem, że w Waszej aktywności chodzi o coś więcej. Czym się kierujecie?

ŁMK: Od jakiegoś czasu, w mojej głowie zaczęła kiełkować myśl, że chciałabym za pomocą naszej marki przekazywać wartości, którymi kierujemy się na co dzień. Jeśli świat może przedstawiać za pośrednictwem zabawek swoje wartości, dlaczego my nie możemy przekazywać naszych? Zapragnęłam więc tworzyć, oprócz świeckich dekoracji do pokoików dziecięcych, dodatki w duchu chrześcijańskim. Niedawno zostałam mamą i zastanawiam się czy będę umiała przekazać dzieciom wiarę. W dzisiejszych czasach wydaje się to niełatwe. Chcemy pomóc współczesnym rodzicom w tym zadaniu. Artykuły religijne w moim odczuciu są często albo bardzo poważne, albo kiczowate i niskiej jakości. My chcemy tworzyć piękne i wysokiej jakości produkty, niosące jednak ze sobą przesłanie. Katolik to też osoba, która chce być modnie ubrana, mieć gustownie urządzone mieszkanie czy pokoik dla dziecka, ale jesteśmy otwarci. Tworzymy dla wszystkich.

“Jeśli świat może przedstawiać za pośrednictwem zabawek swoje wartości, dlaczego my nie możemy przekazywać naszych?”

ŻB: Dla mnie piękna idea. Trudna, ale potrzebna. W takim razie muszę spytać co dla Was znaczy żyć bardziej?

ŁMK: To jest takie nieustanne zadanie, by przeżywać życie świadomie i w uważności. Życie składa się z prostych chwil i momentów, w których kryje się szczęście. Warto to dostrzec.

“Życie składa się z prostych chwil i momentów, w których kryje się szczęście. Warto to dostrzec.”

ŻB: Widzę, że mamy podobne podejście. A książka bliska Waszemu sercu, poza lekturami o filcu, to…

ŁMK: Szczerze mówiąc o filcu nie przeczytaliśmy ani jednej książki, jesteśmy zdecydowanie samoukami! Jeśli zaś chodzi o inne książki to ja od zawsze dużo czytałam i pewnie jest wiele książek, które były dla mnie poruszające. Szczególnie jednak zapadło mi w serce “Pożegnanie z Afryką”, być może dlatego, że ja też bardzo przywiązuję się do miejsc, w których żyję i z którymi łączą mnie wspomnienia. Pożegnania z miejscami są dla mnie jednymi z trudniejszych.

ŻB: Dziękuję za inspirującą rozmowę, która pokazuje, że jeśli się chce to można bardzo wiele. Życzę Wam przede wszystkim ogromu satysfakcji z tego, że robicie rzeczy piękne i dobre. Wszystkim nam tego dziś potrzeba. Rośnijcie!

ŁMK: Dziękujemy serdecznie!

Zapraszam więc Was najserdeczniej do “Ładne mi Kwiatki – filcowe historie”. Stwórzmy własną filcową – niepowtarzalną opowieść. Moja już się toczy i jest jedyna w swoim rodzaju…

 

 

 

Urocze zdjęcia z pokoiku dziecięcego wykonali Lewandowscy Photography, pozostałe są autorstwa Kingi Kwiatek.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2 komentarze

  1. Przepiękne i przecudowne – powiedziała moja 6-letnia córka gdy zobaczyła te małe dzieła sztuki. Zgadzam się z nią 🙂
    Moniko gratuluję kolejnej wspaniałej rozmowy 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *