Lubicie czasem spróbować czegoś nowego? Nie iść po utartej ścieżce? Sięgnąć po coś spoza kręgu Waszych zainteresowań, perspektywy z jaką patrzycie na świat, a nawet dotyczącego odmiennych poglądów? Dla mnie dzisiejszy wpis jest właśnie takim wyjściem poza to co znane, bliskie i oswojone. Może będzie takim i dla Was.

Uwielbiam wpatrywać się w gwiazdy. Leżeć i po prostu zachwycać się tym migoczącym dywanem, czekając aż jedna z gwiazd zacznie spadać, ciągnąc za sobą świetlisty warkocz. Co jednak zrobić, żeby to ‘po prostu’ zamienić w zrozumienie tego na co patrzymy? Jak pojąć, chociaż w małym stopniu, ten fascynujący kosmiczny świat i czy rzeczywiście jest on całkowicie poza naszym zasięgiem?

Astrofizyka ze wszystkimi swoimi fuzjami, rozszczepieniami, procesami jądrowymi, konstelacjami, molekułami i innymi podobnymi pojęciami, rzeczywiście może brzmieć dla nas jak inna galaktyka. Jak język, którego nie jesteśmy w stanie rozszyfrować. Tu z pomocą przychodzi nam Neil de Grasse TysonKosmicznymi rozterkami i Listami od Astrofizyka, książkami które miałam możliwość przeczytać dzięki Wydawnictwu Insignis. Autor napisał także Astrofizykę dla zabieganych i Kosmiczne zachwyty, które szybko stały się bestsellerami. I naprawdę mnie to nie dziwi, biorąc pod uwagę treści jakich dotyczą. Bo kto nie chciałby polecieć w kosmos albo chociaż złapać gwiazdkę z nieba? 😉 

Te pozycje naprawdę przenoszą nas w inny wymiar, a za ich sprawą kosmiczna odyseja rozpoczyna się już od spojrzenia na okładki. Są magiczne, tajemnicze i wprowadzają nas w to co nastąpi po ich otwarciu. Mnie przyciągnęły od razu. Czytając, czułam, że odkrywam jakąś tajemną wiedzę, która do tej pory była dla mnie abstrakcją (i w dużej mierze jest to prawda). Obie książki zaliczają się do gatunku literatury popularnonaukowej, a więc po brzegi wypełnione są ciekawostkami, naukowymi faktami i specjalistycznymi pojęciami, wszystko jednak w przystępnej, nawet dla zupełnego laika, formie. Każdy więc może po nie sięgnąć.

Neil de Grasse Tyson jest astrofizykiem, dyrektorem słynnego planetarium na Manhattanie, prowadził edukacyjny program telewizyjny, audycję radiową, był twórcą serialu popularnonaukowego Cosmos: A Spacetime Oddysey, a sam wielokrotnie występował w produkcjach telewizyjnych. Prawda, że ciekawa postać? Do tego od jego nazwiska pochodzi nazwa planetoidy (13123) Tyson, a zatem już zapisał się na kartach międzygalaktycznej historii.

Autor: Neil deGrasse Tyson

Kategorie: Kosmiczne rozterki

Typ okładki: twarda

Wydawca: Insignis Media

Ilość stron: 350

Kosmiczne rozterki nie boją się poruszania trudnych tematów, a więc to nie lekka opowiastka o pięknym rozgwieżdżonym niebie. Cztery rozdziały odnoszą się do sensu życia, strachu, który może budzić w nas wszechświat, interakcji między nauką a kulturą oraz odwiecznych dylematów na płaszczyźnie Bóg-nauka. Dowiemy się jakie jest znaczenie wody w przestrzeni kosmicznej, jak to jest z tymi końcami świata, których przecież zapowiadano już kilka i czy nauka, a precyzyjniej autor, rzeczywiście wyklucza istnienie Boga. I choć mam odmienne zdanie niż Neil na ten ostatni temat, to przecież nie chodzi o to, żeby poznawać wyłącznie to z czym się zgadzam. Co więcej, często właśnie to wykraczanie poza strefę swojego komfortu kształtuje nas i otwiera na innych, dlatego staram się nie zamykać, pomimo różnic, bo z ludźmi jest trochę jak z gwiazdami tworzącymi Mleczną Drogę. Jest nas całe mnóstwo, każdy jednak swój, jedyny, indywidualny. Każdy emitujący niepowtarzalne światło. Na marginesie, nigdy nie zapomnę poznanego kiedyś w samolocie, hiszpańskiego profesora, specjalisty od kwantofizyki, który był jedną z bardziej wierzących osób, jakie spotkałam. Zatem i świat nauki nie jest jednolity.                       

Czy wiecie, że gołym okiem dostrzeżemy co najwyżej sześć tysięcy spośród stu miliardów gwiazd naszej Galaktyki, słońce jest białe, a nie żółte, kompas nie zawsze wskazuje zawsze północ, a w przestrzeni kosmicznej jest grawitacja? Podczas lektury wielokrotnie otwierałam oczy ze zdumienia i weryfikowałam stereotypowe twierdzenia. To były pasjonujące lekcje, choć czasem warto było zrobić sobie przerwę na złapanie oddechu, uporządkowanie wirujących myśli. Jedno jest pewne, Wszechświat jest naprawdę fascynujący i wciąż wiemy o nim tak niewiele. Naukowiec zachęca współczesnego, zabieganego człowieka (czyli każdego z nas) żeby dokonał chociaż niewielkiej inwestycji w swój program obserwacyjny, a więc po prostu jak najczęściej spoglądał w górę przez całą dobę, a wtedy może przekonać się na przykład, że Księżyc jest widoczny w dzień niemal tak często jak w nocy…

Fragment książki:

Gdy ludzie dają wiarę opowieściom, które są sprzeczne z łatwo dostępnymi dowodami, odnoszę wrażenie, że nie doceniają roli jakichkolwiek dowodów w kształtowaniu swojego wewnętrznego systemu (…) Nie traćmy jednak nadziei. Od czasu do czasu padają stwierdzenia, które są słuszne zawsze i wszędzie. Jedne z moich ulubionych to: “Gdziekolwiek podążasz, tam jesteś” (…).

Autor: Neil deGrasse Tyson

Kategorie: Listy od Astrofizyka

Typ okładki: twarda

Wydawca: Insignis Media

Ilość stron: 368

Listy od Astrofizyka to zbiór kosmicznych dyskusji, polemik, pytań i odpowiedzi. Znajdzie się tu garść filozofii i wiary, coś o naszej ziemskiej egzystencji, naukowych dylematach i Plutonie. Przeczytamy o nadziei, hejcie, szkolnych czasach, a nawet o wychowaniu dzieci, a wszystko w ujęciu kosmicznym, dlatego nieco oderwiemy się od ziemi. Książka przyjęła formę listó w, którymi Neil Tyson jest wręcz zasypywany. W ten sposób tworzy osobisty klimat i sprawia, że tematy tak odległe stają się bliższe nam, bo przecież listy pisze się do autorytetu, do przyjaciela. To swoisty obraz naszego świata i rozterek, które nam towarzyszą. Do autora piszą dzieci i dorośli, więźniowie i pastorzy, naukowcy i ci dopatrujący się teorii spiskowych…Po prostu wszyscy, bo każdy jest tylko ziarenkiem zawieszonym w czasoprzestrzeni, każdy ma w sobie tę ciekawość co kryje nad chmurami.  Zabawna, choć nie zawsze. Niewątpliwie błyskotliwa. Astrofizyk odpowiada na każdą wątpliwość konkretnie, zwięźle, ale wnikliwie, traktując nawet najbardziej specyficzne pytania poważnie. 

 

Myślę, że w tych międzygwiezdnych literackich przestrzeniach, każdy odnajdzie skrawek samego siebie. W końcu jesteśmy częścią wszechświata, mamy wątpliwości, pytania. Zastanawiamy się nas sensem tego wszystkiego, nad prawdą, szukamy wyjaśnień, chcemy wiedzieć, rozumieć choć trochę. Te pozycje pozwalają przejść przemianę z biernego obserwatora, do aktywnego uczestnika podniebnego spektaklu rozgrywającego się nad nami.

To co, ruszacie w kosmos? Jest na wyciągnięcie ręki.

 

4 komentarze

  1. No cóż, dla mnie ” prawdziwy kosmos ” ): , ale warto poszerzać horyzonty i sięgać gwiazd.

    Sierpniowa noc Perseidów jeszcze przed nami, więc dla dociekliwych czas na lekturę. Dla marzycieli noc spadających gwiazd, lub dla wrażliwych łzy świętego Wawrzyńca.

  2. Zapowiada się ciekawa lektura pozwalająca na uzyskanie odpowiedzi na nurtujące odwieczne pytania o to co jest nad naszymi głowami. Z ochotą zerknę do tych książek;)

Skomentuj Monika Parda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *