Dziś propozycja dla dzieci, ale tych, które przynajmniej metryką, są już dorosłe. Coś dla każdego, kto chce wsłuchać się w samego siebie. Nie lubię typowych poradników. Instrukcji obsługi dziecka, męża, życia. Nie lubię gotowych recept na każdą sferę codzienności, które w rzeczywistości są tylko próbą wtłoczenia nas w ramy. Nie lubię zbędnego filozofowania, w którym nie widzę nic poza zlepkiem mądrych słów. Dlatego lubię książkę, którą dziś chcę się z Wami podzielić. Cud rodzicielstwa autorstwa Shai Orr, za którą dziękuję Wydawnictwu Natuli – dzieci są ważne.

Autor: Shai Orr

Wydawnictwo: Natuli

Oprawa: Miękka

Liczba stron: 223

Nie jest to pozycja o idealnym rodzicu i idealnych synach, córkach, ale o szukaniu spełnienia w tym, co często dalekie jest od jakiegoś wzoru, czy nieskazitelnego wizerunku. O nas – prawdziwych. Na okładce książki widnieje zdanie: Co się stanie, gdy naprawdę zaufasz swojemu dziecku? I w trakcie lektury zrozumiałam, że wcale nie chodzi tu o dziecko, które stoi obok. Dziecko, które mamy wprowadzić w świat, ale przede wszystkim o to, które jest w nas samych. Często zranione, zagubione, z poczuciem żalu i rozczarowania, czego odzwierciedleniem, czy tego chcemy czy nie, jest nasze dorosłe życie. To kim jesteś tu i teraz, mając dwadzieścia, czterdzieści, czy sześćdziesiąt lat ma swój początek w dzieciństwie. Zależy w dużej mierze od tego, czy Twoje prośby kierowane do rodziców zostały wysłuchane, czy jednak nosisz w sobie ból niespełnionych oczekiwań, z którym wciąż nie potrafisz się uporać (nawet jeśli nie przyznajesz się do tego głośno). Tak, Twoje dziecko wciąż jest głęboko w Tobie i nadal możesz pochylić się ku niemu, objąć i pozwolić dorosnąć.

Autor wskazuje na siedem podstawowych próśb, od których zależy nasz rozwój, poczucie własnej wartości, miłość do siebie i innych ludzi. Od których zależy szczęście naszych dzieci. Wnikliwie je analizuje, przypatruje się z bliska, by następnie przejść do szerszej dyskusji o tym jak rozmawiać i słuchać, jak dbać o komunikację i nie doprowadzić do etapu rezygnacji, który podcina skrzydła i utrudnia pielęgnowanie swojego potencjału. Nie pozwala czuć z samym sobą naprawdę jak u siebie, we właściwym miejscu. Są to:

  • by czuć się zadomowionym we własnym życiu
  • by doświadczać przyjemności, witalności, zabawy, pasji
  • by czuć iskrę wyjątkowości
  • by czuć wspólnotę, w głębokiej bliskości
  • o wolność wypowiedzi
  • o wolność istnienia

My, przekraczając jakąś barierę wieku, często zakopaliśmy je gdzieś głęboko, jednak nie wszystko stracone. Nie zawsze będzie ładnie, grzecznie i tak jak to wykreował nasz umysł. Śmiem twierdzić, że tak nie będzie prawie nigdy, jednak nasze prośby istnieją i potrzebują wysłuchania, a my możemy na nie odpowiedzieć. Wciąż mamy tę szansę.

W ostatnim rozdziale Shai Orr porównuje życie do lunaparku. Przestrzeni pełnej atrakcji, emocji, możliwości. Wchodzimy tam, trzymając za rękę rodziców. Jednak czy będzie to wycieczka pełna ekscytacji, odwagi i radości? To już zależy od każdego z nas.

Fragment książki:

Zrozumiałem, że trudność nie jest karą. To sposób, w jaki moje wnętrze sygnalizuje mi, że nadszedł czas, aby dorosnąć. Spotykałem coraz więcej ludzi, którzy potrafili swobodnie rozmawiać o tym, co jest dla nich trudne, i zrozumiałem, że to w porządku. Spotkałem nawet takich, którzy mieli odwagę złościć się, płakać i rozpaczać, nie wstydzili się tego ani z tym nie kryli. Nie, nie byli to wariaci  czy osoby zagubione, lecz całkiem zwyczajni ludzie, którzy po prostu nie bali się spotkania z trudnymi emocjami. Bardzo mi się to spodobało. Przestałem się kłaniać trudności. Przestałem szukać trudności. Zgodziłem się podziękować trudności, która przyszła, zgodziłem się pobyć z nią, zrobić dla niej miejsce. (…) To kolejna rzecz, którą pojąłem: gdy trudność otrzymuje tyle miejsca, ile jej potrzeba, następuje uzdrowienie.

Cud rodzicielstwa wymaga czasu. Dla mnie nie jest to książka na jeden wieczór, bo choć objętość na to pozwala, to ładunek emocjonalny w niej zawarty, wymaga zgłębiania jej powoli, bez pośpiechu i rozpraszaczy. Nie zgadzam się ze wszystkim, co w niej przeczytałam, ale na pewno zostałam zmotywowana. Do refleksji, zatrzymania się i dostrzeżenia, tego co wcześniej wydawało się być przykryte warstwą kurzu. Jest tu nuta poezji i spojrzenia na rodzicielstwo jako cud (ze wszystkimi jego wyzwaniami i trudnościami). Teoria, przeplata się tu z praktycznymi przykładami i realiami życia, naszego życia, bo przecież każdy tworzy indywidualną mapę emocji, działań i przystanków. Nie musisz obawiać się tu porównywania i moralizowania. Nikt nie będzie Cię również oceniał, ale zdziwisz się jak bardzo dzieciństwo wpływa na nasze wybory, podejmowane kroki i zachowania już jako dorosłych (wydawać by się mogło) ludzi. Być może będziesz zaskoczony jak bardzo Twoja pewność siebie, radość życia i podejście przenoszą się na Twoje dziecko. jak bardzo Ciebie chłonie, obserwuje i  odczuwa.

Wraz z końcem książki, zaczynam nowe myślenie i myślę, że to był cel autora książki. Mimo, że wciąż mam taką samą ilość obowiązków do wypełnienia, gotuję obiady, prasuję, sprzątam, pracuję (wszystko dzieląc się z drugą połówką), to przede wszystkim chcę słuchać. Bardziej, głębiej, z uwagą. Siebie i swojego dziecka, bo my pasujemy do siebie. Właśnie tacy jacy jesteśmy. Nieidealni, przeżywający różne emocje, patrzący czasem w zupełnie innych kierunkach. Pasujemy do siebie jak mama, tata i nasze dziecko. I to jest największy cud. Cud rodzicielstwa.

“Gdy zajmujemy się wadami, nie widzimy piękna”

Shai Orr

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *