Z okazji Dnia Dziecka tego, co najpiękniejszego dla Waszych dzieci! Wszystkiego słonecznego również dla Ciebie, mój synku. To Twój dzień. Dzień dobry.
Boże,
dziękuję Ci za to małe życie, które włożyłeś w moje dłonie.
Za brudne spodnie i umorusaną buzię, setny raz.
Za to, że wciąż mam o krok za mało cierpliwości
i o milimetr za dużo niezrozumienia.
Za te bose stópki, które biegną, żeby wtulić się we mnie
i te same, które uciekają, gdy wołam.
Za to, że wszystko na opak.
Plany jak dmuchawce
i każda godzina lśni niepewnością.
Dziękuję za miłość,
tę od ucha do ucha, z brakującym ząbkiem.
Rozkrzyczaną. Domagającą się tu i teraz. Zarazem.
Dla której patyk znaleziony w lesie,
jest jak czarodziejska różdżka.
Za to mamo, o piątej nad ranem
i słowo nie, powtarzane bez ustanku.
Za brak czasu i czas na wszystko. Jednocześnie.
Dziękuję,
bo dzięki temu każdego dnia mogę stawać się lepszą,
niż byłam wczoraj.
Kochać za nic i ponad wszystko.
Niech dzieciństwo będzie czasem, do którego nasze dzieci będą wracać ze wzruszeniem. Nawlekajcie więc koraliki pięknych, ale i trudnych zdarzeń na nić codzienności. Bo z nich składa się prawdziwe życie. Nie zawsze będzie cukierkowo 😉 Nie zawsze będzie świecić słońce. Jednak doświadczenia są potrzebne, by móc rozwinąć skrzydła. By mieć odwagę. By nie bać się być sobą. A to przecież najważniejsze.
A oto kilka propozycji na najpiękniejsze (wybór subiektywny 🙂 ) prezenty na Dzień Dziecka i nie tylko:
- Idźcie do lasu, weźcie książkę o zwierzętach i roślinach. Uczcie się razem świata. Odkrywajcie zieleń. Dotknijcie kory i usiądźcie na trawie. Rozpoznawajcie gatunki drzew.
- Zorganizujcie rodzinny piknik. Na kocu, z balonami. Wcześniej wspólnie przygotujcie coś pysznego. Może zdrowe ciasteczka? Przepis: 2 jabłka pokrojone w kostkę, 2 i 1/2 szklanki płatków owsianych, 2 jajka, trzy łyżki miodu (zależy od docelowego stopnia zasłodzenia 😉 , 4 łyżki mąki orkiszowej czy jaglanej, 3 łyżki mleka, ok. 1/2 szklanki tego, co lubicie 😉 czyli orzechy, żurawina, rodzynki, pestki dyni itp. Wymieszać i formować ciasteczka na blaszce. Posypać wiórkami kokosowymi i gorzką czekoladą. Piec ok. 15-20 minut w 170 stopniach z termoobiegiem. Do tego weźcie piękny kosz piknikowy. Rozwieście hamak.
- Puszczajcie latawce. Najlepiej zróbcie je wcześniej sami. Czy to nie wspaniała lekcja kreatywności?
- Wybierzcie się do Dzikiej Zagrody w Mirosławcu lub na Leśną Ścieżkę Edukacyjną Morzyce a na koniec może ognisko nad jeziorem Raduń Mały?
- Co powiecie na seans w domowym kinie? Zróbcie bilety wstępu i smaczne przekąski. Wspólnie wybierzcie wartościowy film (ze starszymi dziećmi polecam obejrzeć film Rodzina od zaraz, przepiękna opowieść o rodzinie, adopcji i życiowych zmaganiach, oparta na faktach, ale zaopatrzcie się w tonę chusteczek). A po nim dyskusyjny wieczór filmowy.
- Uczmy się razem pomocy innym. Podzielmy się zabawkami z potrzebującymi, czy przekażmy obcięte włosy fundacji Fundacji Przyjaźni lub Rak’n’Roll.
- Urządźmy wspólnie z innymi rodzinami Ugotowanych. Wspólne przygotowywanie posiłków i jedzenie zbliża, a do tego jak smakuje 😉
- Popołudnie eksperymentów, a może plener fotograficzny i rodzinna wystawa?
Z pewnością wymyślicie jeszcze mnóstwo ciekawych propozycji 🙂 Bo najpiękniejszym prezentem jest czas. Bycie razem. A nie kolejna zabawka, czy gadżet, o którym już milion razy mówili w telewizji. Bądźmy ze swoimi dziećmi, bo czas umyka szybko i niedługo te małe stópki pójdą w świat. Wybiorą własną drogę. A jeśli już mają swoje ścieżki to utrzymujmy tę nić porozumienia. Dziękujmy, że są i przypominajmy, że zawsze mogą na nas liczyć. Bo jesteśmy obok. I bez względu na wiek, etap życia i stan rodzinny 😉 nie bójmy się skakać w kałużach i głośno śmiać. Łapmy chwile, bo jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, żadna z nich już się nie powtórzy. Więc, czy warto patrzeć na innych?
Dlatego Wam wszystkim, dzieciom małym i tym już całkiem dużym 😉 życzę Radości przede wszystkim. Bo problemy będą. Trudności nas nie ominą. Stres nie zniknie w jednej sekundzie. A jak pisał Steven Wolf
„W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu”.
Prosiliście mnie też o więcej wierszy z okresu oczekiwania na synka. Dziś jest chyba najlepsza okazja, żeby podzielić się z Wami jeszcze kilkoma słowami, pisanymi na szpitalnym łóżku.
***
chcę Ci ofiarować
wszystkie małe zwycięstwa
kołysanki i kolorowe literki
z dziecięcych książek
walkę z tym
co zdawało się
przygniatać
i pułapki umysłu
które próbowały być matnią
rybackie sieci
pełne kojących snów
i tulące dźwięki
bez skali kochania
nieprzespane myśli
pozytywkę
z ołowianym żołnierzykiem
który sprosta
każdej bitwie
z trudami świata
tak bardzo pragnę
byś szedł za dobrem
miał w oczach odwagę
i moc przenoszenia skał
już teraz
wysyłam Ci
strumienie wiary
że nawet splątane
może się rozplątać
i nadać nowy sens
wszystkiemu
co odtąd się zdarzy
A ten, tak naprawdę, napisaliśmy we dwoje 🙂 :
***
wokół iskrzą się jabłonie
czereśnie nabrzmiewają latem
i słońce zapada się w lustro wieczoru
a we mnie płonie ogród
tętnem życia
wybucha
ogniem miliona barw
we mnie kwitnie kwiat
nasz maleńki
cały świat
chcemy dać Ci jasność Mlecznej Drogi
skrzydła wschodzącego dnia
wszystkie smaki
spadające gwiazdy marzeń
a we mnie ogród życia płonie
i już za moment
nasz Okruszku
otulą Cię nasze ciepłe dłonie
razem odkryjemy
wyobraźni każdy
nieprzetarty szlak
A jakie są Wasze najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa? Za co jesteście wdzięczni swoim rodzicom? Dobrego dnia 🙂 Nigdy nie traćcie dziecka w sobie!
Monia…Wiesz, że zawsze doprowadzasz mnie do łez !?
To chyba dobrze? 😉
Jak zwykle pięknie. Szczególnie lubię Twoje teksty dotyczące codzienności, tego by była ona niezwykła. Dziękuję za inspirujące pomysły by czarować naszą codzienność.
Dziękuję za komentarz 🙂 Mam nadzieję, że któreś z pomysłów spodobają Ci się na tyle, że będziesz chciała je zrealizować i przyniosą wiele pozytywnych wspomnień 🙂