Mam dla Was lekturę, którą jesienne wieczory niewątpliwie przywitają z otwartymi ramionami, a filiżanki i miękkie koce dopełnią czytelniczej przyjemności. Są chętni?
“Dworek nad Biebrzą. Testament Dziadka”
Urszula Gajdowska
Wydawnictwo Szara Godzina
Pamiętacie “Dworek nad Biebrzą. Przeklęty posag” autorstwa Urszuli Gajdowskiej, Wydawnictwo Szara Godzina? Wzbudziła u Was emocji wiele i była niewątpliwie gatunkową innością jeśli chodzi o bloga Żyj Bardziej, ale jak się okazuje i po nieoczywiste czasem sięgnąć warto. Autorka zapowiedziała tom trzeci, a ja obiecałam, że będę się przyglądać tej polskiej, nastrojowej, a i intrygującej w swoim wydźwięku literaturze. Dlatego do Was z nią wracam, bo kolejna odsłona tej historycznej sagi oddana została w czytelnicze ręce i ponownie zapowiada pyszną czytelniczą rozrywkę. Bo tak, choć tu tematy poważne poruszamy, to jednak to lektura z tych, po których sunie się lekko. Podkreślam więc, że nie znajdziecie intelektualnych szczytów, ale za to czas z nią upłynie interesująco i błyskawicznie. Jak zwykle będzie to mieszanka literackości przystępnie podanej, ale doprawionej tajemnicami, intrygami, namiętnościami i kryminalnymi wątkami. Jeśli więc szukacie książki, która wciągnie Was w wir wątków, ale nie jest literaturą wymagającą, to dobrze trafiliście.
Kolejny raz XIX wiek nas wita, który skojarzenia przynosi wielorakie, bo działo się, działo tak wiele i tego właśnie doświadczymy. Czas na Londyn 1984 roku, witany przez hrabiego Maurycego Modlińskiego. Punktem wyjścia jest tu testament dziadka, który w swej treści skarby skrywa, a przecież wizja opływania w bogactwa skusi wielu. Hrabia Modliński nie przez przypadek zostaje guwernerem uznawanego za szaleńca Cecila Cavendisha, bo prywatnym dochodzeniem, na prośbę  madame Moreau, jest wiedziony. Czego do tropienie? Dowiecie się sami, bo nie będziemy odstępować bohaterów na krok. Co więcej, to właśnie hrabia w guwernera roli, dawno niesłyszany śmiech matki swego ucznia wywołał. Czy to ten urok osobisty, który niejedną niewiastę onieśmieli? Siostra Cecila także nie pozostanie na niego obojętna, choć nie zamykajmy się w konwenansach i stereotypach, bo jej poruszenie wcale nie objawi się tak jak możecie to sobie wyobrażać. Nie tworzymy więc charakterologicznych ram, ale z wypiekami na twarzy czekamy co nam zadrukowane strony przyniosą… 
Tajemnice, intrygi, namiętności i kryminalne wątki…
Majątek arystokratycznej rodziny jest zagrożony, bo skoro Cecil, który zdaje się, że rozum postradał, zarządzać nim nie jest w stanie, to przyszłość jawi się w ciemnych barwach. Nie ma już ratunku? Chłopak po śmierci ojca, ale i na okazjonalnych uroczystościach zachowuje się specyficznie, a to budzi obawę w rodzinie, ale i zapędy materialnych knowań w innych roznieca. I tu na scenę wkracza wątek, którego bym się nie spodziewała, a tak ważny, potrzebny. Także współcześnie, a może dziś i jeszcze bardziej? Autorka sięgnęła do psychologii i wnika w stany lękowe oraz ataki paniki Cecila, bo okazuje się, że to ich doświadcza chłopak i poradzić sam sobie nie potrafi. Izoluje się od otoczenia, a w stajni odnajduje swoje ja. Konie stają się jego ostoją. Ucieka w bezpieczną sobie przestrzeń. A zatem to nie obłęd, nie szaleństwo, a oceny przychodzą tak łatwo. Zbyt. Wiem, że dla Urszuli Gajdowskiej to szczególnie istotny aspekt tej powieści, bo poza rozrywką chce nieść większą świadomość, zrozumienie, ale i wsparcie w temacie stanów lękowych. Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie, a może kogoś skłoni do głębszej refleksji? A może zmotywuje do sięgnięcia po pomoc? Bo ataki paniki to nie wymysł, bzdura, dziwaczenie, to trudność, która potrzebuje troski, akceptacji, a często i fachowej porady.
Wracając do tętniącej rytmicznie powieści, wszystko na barkach lady Cavendish spoczywa, choć kto wie, może hrabia Modliński dostrzeże palący problem Cecila i okaże się skałą, na której oprzeć się można? 
“Jednak czy nawet ci szarzy, przypadkowo spotkani ludzie nie skrywają tajemnic, nie posiadają marzeń, ukrytych pragnień, lęków, oblicza zarezerwowanego dla garstki wybrańców? Często na ich wybory mają wpływ pozornie nieistotne wydarzenia, a te powszechnie uznawane za ważne nie robią na nich wrażenia.”
Dzieje się tu wiele…
Zdajecie sobie sprawę, że w sytuacjach, gdy coś wymyka się spod kontroli, gdy sprawy nie układają jakby się tego chciało i plany próbują żartować z naszej powagi, zawsze znajdzie się ktoś, kto na najmniejsze potknięcie czeka, by zagrabić, wykorzystać i siebie postawić wyżej w majątkowej hierarchii. Pieniądze zaślepiają, nie od dziś wiadomo. Sir Ferguson czyha by pretekst do podważenia testamentu znaleźć, a i prawdziwe zamiary lorda Rolfe’a światło dzienne ujrzą. Czy pomimo zagrożeń  pozycję rodziny uda się zachować? Czy hrabia Modliński zdradzi motywy swego śledztwa? Jeśli jesteście ciekawi jak te wszystkie wątki się łączą to odpowiedź znajdziecie na powieści kartach.
Relacje – komplikacje wiodą tu prym. Pierwiastek kobiecy zarysowany jest wyraziście, choć intensywnie przeplata się z męskim, tworząc barwną mozaikę, bo damsko-męskie układy to zawsze pewność licznych zawirowań. XIX wiek bez romansów nie istnieje, więc i tu namiętności się rozbudzą. Będą tajemnicze bale, drugie natury, rozkapryszenia, impertynencje, flirty i czułości. Jak to w życiu, a już szczególnie tym XIX-wiecznym bywa. Z drugiej strony znajdą się ekscentryczne kuracje medyczne, jak choćby upuszczanie krwi, gąszcz niebezpieczeństw i  przygody, nieoczekiwane spotkania, odnalezione nici pokrewieństwa i przestępcze poczynania. Odkryjemy nawiązania do drugiego tomu sagi i do grobowca Czarkowskich się udamy. Tylko czy tam rzeczywiście klejnoty spoczywają? Tyle tu pytań się rodzi. Detali Wam nie zdradzę, choć ich tu całe morze, ale przepłyńcie je sami, bo przyjemności tej przeprawy zepsuć Wam nie zamierzam.
Skusicie się na tę literacką mieszaninę?
“Nie pozostało jej nic innego, jak wsłuchać się w dźwięki wysuwanego drewna i złożyć je w odpowiedni ciąg, tak by otworzyły skrytkę. Otwierała kolejno szuflady i nasłuchiwała cichutkich stuknięć powodowanych szorowaniem drobnych nacięć. Każda z nich wydawała inny odgłos, więc szybko ustaliła kolejność ich wysuwania, a potem zaczęła powoli wyciągać je na odległość wymierzoną cięciami. Sześć, dwa, cztery, pięć. Nie miała pojęcia, dlaczego te cyfry stanowiły szyfr, ale dobrze je zapamiętała. Po kilku minutach usłyszała cichutkie kliknięcie oznaczające zwolnienie ostatniej zapadki i z boku biurka wysunęła się niewielka klapka. Wystarczyło otworzyć ją i wyciągnąć z niej kilka starych zwojów. Kopia testamentu dziadka, która pomijała parę linijek, znajdowała się w sejfie. Cordelia podejrzewała, że między innymi papierami znajdzie oryginał tego dokumentu, i tak właśnie było.”
Oczywiście ujął mnie pojawiający się tu motyw książek, bo ten zawsze mnie porusza i smaku dodaje każdej lekturze, więc wszystkim miłośnikom literatury szepnę, że jest i tu. Cenię to, bo każdy taki przebłysk ciepło na sercu wywołuje. Powiedzcie mi, dlaczego?
To powieść napisana żwawo, ciekawie i z nutą ironii. Pełna szczegółów i drobnych gestów. Jest to więc proza drobiazgowa, w której stagnacji nie uraczycie. Pędzimy naprzód, choć minione ma tu duże znaczenie. Są retrospekcje i zwroty akcji, które jeszcze bardziej plączą to, co już i tak poplątane. To tak się da? Da, da. Jest i miejsc wiele, bo choćby Dworek nad Biebrzą, ale i Cesarstwo Rosyjskie. Wieloelementowa. Bądźcie więc uważni, żeby nie pominąć czegoś istotnego, co okaże się kluczem do zagadek przeszłości.  Język jest prosty, ale sama fabuła wymaga skupienia. 
Podobno tom ten jest ostatnim, ale to przecież nie oznacza, że kolejna saga, napisana przez Urszulę Gajdowską, nie powstanie…Prawda, Autorko Droga? Ależ ja niczego nie sugeruję…
Czekamy na więcej!
***Materiał reklamowy dla Wydawnictwa Szara Godzina***

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *