Gdy odkryłam Jagodowy Stempel łza w oku przybyła sama. To dla mnie istna perełka, dlatego chcę wspierać z sił całych i mam nadzieję, że mi w tym pomożecie. Bo czy dziś, w epoce gadżetów, bodźców i migoczących przekazów, pisze się jeszcze listy i to takie? Moje bycie małym człowiekiem wróciło w okamgnieniu, bo tworzyłam je tonami, rozsyłałam na wszystkie strony świata (dosłownie, bo i Anglia, Indie, Afryka) i tygodniami czekałam na odpowiedź. Emocje z katalogu najpiękniejszych. Do tego czasem Mąż do mnie pisze (tak, tak, ten, który siedzi tuż obok) i ich smak jest wyśmienity. Dlaczego więc nie dać swoim dzieciom tych przeżyć niezapomnianych? Dbajmy o wartościowe treści, bo od tego jesteśmy.
A więc czytajcie uważnie, nawet jeśli długo, bo chciałabym żeby o tym projekcie było głośno! Jest tego wart jak mało który.
Ludzie listy piszą…
A może dziś zbyt rzadko?
“Dlaczego więc nie dać swoim dzieciom tych przeżyć najpiękniejszych?
Dbajmy o wartościowe treści, bo od tego jesteśmy.”
Kto z Was chciałby bardziej analogowego dzieciństwa dla swoich pociech, odciągnięcia od szklanych ekranów i wirtualnej rzeczywistości? Choć na moment. Z niezwykle wciągającą opowieścią snutą dzień po dniu, którą zaczyna się żyć, przygodami nie z tej ziemi i personalizowanym słowem, które jest jak rozmowa w cztery oczy? To dla Was. Nie inaczej. Koniecznie napiszcie do Jagodowego Stempla, rozpocznijcie swoją pasjonującą eskapadę i otrzymujcie raz na miesiąc listowną niespodziankę, która tak angażuje! Ja już wiem, że nie pożałujecie, ale najważniejsze, że nie pożałują Wasze najdroższe skarby.
Ten moment, gdy przychodzi list,
a wraz z nim emocje niezapomniane…

Oto do naszego domu, w przepięknej odsłonie, przybywają Tinka i Florek – mają po 11 lat i 7 centymetrów wzrostu, robiąc wielką niespodziankę i szeroko otwierając dziecięce oczy. Bezcenne. Nasi przyjaciele to nie zwykli ludzie, o nie, to Przeskakiwacze, którzy kochają podróże, książki i przyrodę, o czym możecie przeczytać w książeczce na start (u nas czytana już kilka razy), do której dołączony jest pierwszy, krótki list, a wraz z nim uczucia, które zostają na długo. I tak właśnie zaczyna się nasza wyjątkowa korespondencyjna podróż. Odtąd Przeskakiwacze stają się naszymi przyjaciółmi, z którymi przeżywamy tak wiele, opowiadają nam o sobie, przemycają wartości, uczą, bawią, zwracają się po imieniu i słuchają naszych najmłodszych, którzy stają tu w centrum ich zainteresowania. Walor edukacyjny także zasługuje tu na uwagę szczególną. Odkryć można gatunki roślin i zwierząt, podróżnicze punkty na mapie np. elektrownię wodną w Solinie czy elementy z jakich zbudowana jest żaglówka, a to tylko ułamek tej żywej encyklopedii. Dużo jest również o rodzących się emocjach, które często grzęzną w gardle, a tu płyną swobodnie. 
Te miniaturowe stworzonka robią więc wielkie rzeczy! Budują dom o nazwie bezpieczeństwo i barwne dzieciństwo, a tego nie sposób przecenić.
Oto nasi nietuzinkowi przyjaciele…
Od razu się ich lubi!
Bo każde dziecko potrzebuje uwagi…
Wysłuchania…
Teraz o samych listach, choć tu mogłabym elaboraty. Język tak barwny, tak bogaty, a to dla mnie matczyny i czytelniczy priorytet, więc nie wpuszczam Was w maliny, w końcu jest tu jagodowo. Ich tematyka to cały wachlarz możliwości. Od tych uniwersalnych, pełnych intrygujących zdarzeń, lekcji, których się nawet nie dostrzega i emocji – wehikułów wyobraźni, przez okazjonalne, a bo Święta, narodziny braciszka, zbyt dużo złości, strachu, rozpoczęcie przedszkola, czy szkoły. Niesamowite wlanie kolorów w rutynę dnia. Idealny prezent od rodziców, dziadków, nauczycieli. Tych, którzy są blisko, ale też tych, którzy za górami za lasami. Dla pojedynczych maluchów, ale i całych grup przedszkolnych, szkolnych, czy tych nieformalnych. Po prostu cudo!
Mogą to być również skrzydła wsparcia dla dzieci z różnorodnymi trudnościami, zaburzeniami, cierpiącymi na depresję i stany lękowe, ale też pomoc w konfliktach między rodzeństwem, nadmierną nieśmiałością czy w problemach z rówieśnikami. Wyczekiwane przez dzieci przebywająca w szpitalnych salach. Umocnienie dla rodziców, bo to wspólny wartościowy czas, masa kreatywnych pomysłów, które zajmują, rozmowy o uczuciach, poznawanie swojego dziecka od samego środka. Istnieje nawet możliwość konsultacji ze specjalistą, który podpowie co zawrzeć w korespondencji w konkretnym przypadku. Do tego dostęp do bazy wiedzy, opowiadań i jagodowej grupy. A wszystko bez oceniania, krytyki, w atmosferze ciepła, ale i profesjonalizmu. Czujecie to otulenie? Jak miękki koc. 
Ogromnie poruszające było dla mnie napisanie części Postscriptum dla swojego dziecka, która zostaje wpleciona w list od Przeskakiwaczy. W każdym liście macie taką możliwość (nie obowiązek), ale warto z tego skorzystać. To niezwykle kameralna szansa na czułe dotknięcie tego, co dla mojego dziecka jest najważniejsze. Miejsce na wyrażenie dumy, zainteresowanie pasjami, nawiązanie do najbliższych osób i ostatnich wyzwań, ale i codziennych problemów lub zmagań z chorobą, o których często ciężko jest powiedzieć wprost.
“Mogą to być również skrzydła wsparcia dla dzieci z różnorodnymi trudnościami,
zaburzeniami, cierpiącymi na depresję i stany lękowe,
ale też pomoc w konfliktach między rodzeństwem, nadmierną nieśmiałością
czy w problemach z rówieśnikami.
Wyczekiwane przez dzieci przebywająca
w szpitalnych salach.”
Czas na warstwę graficzną i znowu na język cisną się peany. Jagodowy Stemplu, jak Ty to robisz? Ach, już wiem. Sercem całym, z pasją i poczuciem misji. Nie mam wątpliwości. Listy zdobione są ręcznie. Jest multibarwnie, sensorycznie, z taką dbałością o detal, jakiej dawno nie widziałam, jeśli kiedykolwiek. Są listki, zwierzęta, symbole, ozdoby przestrzenne i rzeka kolorów. A przede wszystkim jest dziecięco, bez silenia się na perfekcjonizm, bo wcale nam go nie potrzeba. Każdy list to także niespodzianka. To gra z kostką, a to zadanie, magnes czy leśny upominek. Te drobne prezenciki to wyzwalacze kolejnych pokładów radości. U nas rozgrywka w potworki odbyła się już co najmniej kilkadziesiąt razy. Do tego znaczki, koperty i specjalnie przygotowane kartki, bo przecież trzeba odpisać przyjaciołom. A jak to rozwija! Uczy budować zdania, dobierać słownictwo, ćwiczy umiejętność pisania oraz czytania oraz zdolności plastyczne, nawet jeśli nie są wiodącym talentem, tak jak to jest u nas 😉
 “A jak to rozwija!
Uczy budować zdania, dobierać słownictwo,
ćwiczy umiejętność pisania oraz czytania
oraz zdolności plastyczne.”
Ruszajcie więc na stronę Jagodowy Stempel lub napiszcie wiadomość prywatną i zamówcie listy!
Opcji jest kilka:
1) miesięczna subskrypcja (z którą bezpłatnie otrzymujecie dodatkową paczkę początkową), a z której możecie zrezygnować
2) pojedynczy list okazjonalny – na Święta Bożego Narodzenia, o rywalizacji, złości, narodziny braciszka itp.
3) list od rodzica do dziecka
4) list od nauczycieli do grup przedszkolnych, szkolnych i innych – na początek lub koniec roku, tematyczne
Ja Was proszę, bo wiecie że gdyby nie było to bardzo dobre, to bym nie prosiła. A teraz kicz dobija się do nas z każdej strony. Wybierajmy jakość i wartość. 
A więc podsumowując, co my tu dostajemy?
– spersonalizowany przekaz, który można dostosować do aktualnej sytuacji dziecka – radosnej, ale i trudnej, na każdą okazję, święta, wydarzenie, ale i na co dzień
– bajkowi przyjaciele dziecka, z którymi nawiązuje się więź
– wzbogacenie słownictwa i wiedza w wielu dziedzinach
– wyrażanie i oswajanie emocji, także tych, które ciężko dziecku wyrazić lub rodzicowi rozpoznać
– ćwiczenie umiejętności pisania, czytania, samodzielnego budowania historii, zdolności plastycznych
– rozbudzanie wyobraźni
– każdy list zawiera niespodziankę i to niejedną
– koperta zwrotna ze znaczkami
– budowanie poczucia własnej wartości, bezpieczeństwa, zaufania
– kreatywnie spędzony czas i samorozwój
– umacnianie relacji z rodzicami, opiekunami, dziadkami
– dostęp do bazy wiedzy, opowiadań, porad specjalistów
Dopracowane w najmniejszych detalach…

A co mówią sami twórcy? Pięknie mówią:
“Listy to taki przycisk “stop” we współczesnej, niekończącej się stymulacji. Bo wszystko dookoła się świeci i odciąga uwagę od prawdziwych wartości. To samo dzieje się z rodzicami. Tyle atrakcji wokół, tyle się dzieje, że czasem nie dostrzegamy własnych dzieci.
A przecież coraz więcej się mówi o minimalizmie, o tym żeby nie zasypywać dzieci rzeczami. Chcemy więc dawać dzieciom wrażenia, doznania, możliwość zajrzenia do tych głębiej położonych emocji. To również nauka oczekiwania, cierpliwości, wyrażania własnych myśli, koncentracji.”
Wiecie, ja już czuję, że musimy przygotować skrzynkę na nasze jagodowe skarby, bo na tych kilku się nie skończy. Bo tę przygodę chce się kontynuować, oczekiwać na kolejne zamknięte w kopertach historie skierowane właśnie do mojego dziecka. Właśnie tworzę osobiste Postscriptum, czekam niecierpliwie na kolejne korespondencyjne światy, a po cichu liczę, że kiedyś pojawi się też list i do mnie. To by było coś.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *