Bo są różne.
Kręcone, proste, czarne jak smoła i ogniste, złocistokłose i jak czekolada, a nawet te do nieczesania idealne lub niewidzialne, śniące o barwnych kokardach. Krótkie, długie, na czubeczku i przy samym karku. Przykryte czapką, owinięte hidżabem i spoczywające na miękkiej poduszce. Niektóre przyjaźnią się z grzebieniem, wzorzystą spinką i żelową smugą. Innym do twarzy całkiem saute. Są też te niczym kameleony, lubiące zmiany nieustanne. Bywa, że nie słuchają się wcale i idą w tany z wiatrem lub plączą się niesforne w różową gumę, o nie! Bywają koczkami – symbolami niespełnionych marzeń i irokezami – wyrazem szalonej natury, skrywającej się pod dobrze skrojonym garniturem. Huśtają się, wpinają, sterczą lub wiszą nieruchome.
“Książka o tolerancji. Włosy”
Julia Talaga, Agata Królak
Natuli dzieci są ważne
Możemy być w różnym wieku…
i lubić co innego…
Jedni lubią grę w szachy…
A inni nie lubią gumy do życia.
Czupryny, gęstwiny, niteczki, sprężyny. Niektóre lubią lato, inne zimy, korony z piany i tatusiowe kitki.
Spektrum możliwości i paleta włosich charakterów, które tak jak każdy z nas mają swoje ścieżki, pragnienia i sposób na życie. Tak siedmioletnia uczennica Kaja, trzydziestosześcioletni tata Kuba i sześćdziesięciotrzyletnia Apolonia, która kocha grę w szachy. Jak każdy, chcą być po swojemu.
Lektura nie tylko dla fryzjerów, choć fryzjerski fach powinien tu zadziałać jak magnes. Radosna, multiobrazowa i oryginalna z mądrą notą – istna lekcja tolerancji, którą od lat najmłodszych nasiąkać warto. Nie jest więc wydmuszką, która nic sobą nie wnosi, ale impulsem do rozmów ważnych. To cenię w literaturze, także tej najmniejszej. Bo czy skóra, język czy kultura powinny nas definiować, dzielić, antagonizować? Kolor nic nie znaczy, uczesanie nie determinuje, a ubranie nie wciska w ramy – mogą wyłącznie wyrażać naszą osobowość. Ostatecznie liczy się tylko to, że razem płyniemy statkiem zabawy, otwartości i zrozumienia.
“Gdyby było równo, w kostkę, bez niebanalności…Byłoby nijako, od linijki, jakoś sztywno – niczym w identycznym mundurku. Bylibyśmy tłumem, nie jednostkami, a dzieci rozumieją to najlepiej. Złapmy się więc wszyscy za ręce i odkrywajmy różnorodność, zamiast ją deptać.”
Jedni marzą o irokezie, a inni o koczku baletnicy…
I tak jest dobrze.
Prosty przekaz, krótkie treści i brak skomplikowanych słów, a do tego żywiołowe i pełnego humoru ilustracje, sprawiają, że książka jest uniwersalna i trafić może do wnętrz wszelakich – tych małych, i tych całkiem dużych. Ocenianie, patrzenie z góry, brak szacunku wkładamy tu do worka z plakietką “stereotypy”, a tych nie chcemy zapraszać do siebie. To one sieją zamęt, są przyczyną konfliktów czy odwracania się do siebie plecami i ta przystępna pozycja nam o tym tak pięknie przypomina.
Gdyby nasze kłaczki układały się jednakowo, a każde podniebienie rozkoszowało się tym samym…
Gdyby wszystkie spodnie były identycznej długości, a sukienki miały ten sam wzór…
Gdyby głosy wybrzmiewały jednakowym tembrem, a oczy patrzyły jednorodną perspektywą…
Gdyby było równo, w kostkę, bez niebanalności…
Byłoby nijako, od linijki, jakoś sztywno – niczym w identycznym mundurku. Bylibyśmy tłumem, nie jednostkami, a dzieci rozumieją to najlepiej. Złapmy się więc wszyscy za ręce i odkrywajmy różnorodność, zamiast ją deptać.
Różnijmy się więc pięknie.
Przyjmujmy.
Z włosami czy bez…
Z odmienną kulturą, wyglądem, językiem…
Płyńmy razem tym statkiem życia…
I jeszcze jedno, po przeczytaniu odkryjecie co po hawajsku znaczy “hoaloha”, zachęciłam? 😉
Książkę znajdziecie tutaj: Natuli dzieci są ważne
P.S. Ujęło mnie przedstawienie ekipy Wydawniczej, spójrzcie i sami się przekonacie dlaczego.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *