Korzystam z tego, że nasz domowy maluch śpi w pokoju obok 😉 To te chwile, kiedy mogę się z Wami przywitać i napisać kilka słów. Dlatego nie marnuję ani kropli czasu i zaczynam 🙂 Dziś trochę refleksyjnie. Trochę wolniej.
Żyjemy w rzeczywistości nieograniczonych możliwości, nieustannych bodźców i efektów specjalnych. W przestrzeni social mediów, coachingu i modeli biznesowych. Jeśli czas wolny, to tylko z telewizorem w tle. Jeśli film, to tylko 3D. Jeśli przyjemność, to ta opakowana w kolorowy papierek. Nasze dzieci otoczone są migającymi światełkami, głośnymi dźwiękami i błyskawicznie zmieniającymi się obrazami. Żyjemy w kulturze instant. W kulturze nadmiaru, gdy do tego by być naprawdę potrzebujemy niewiele. Utrata kontroli wywołuje emocjonalny rollercoaster. Nadaktywność to symbol współczesności, a gadżety stały się naszymi marzeniami. Nie mamy czasu na zastanowienie się po co to wszystko. Tymczasem ulubioną rozrywką naszych rodziców były godziny spędzone na podwórku, a rarytasem soczyste mandarynki, raz w roku…To dopiero prawdziwy minimalizm 😉
Nie zrozumcie mnie źle. Nie mówię tu o bezczynności i nie robieniu nic przez 24 godziny na dobę. Nie chodzi mi o zatrzymywanie postępu i stagnację. Sama należę do osób, które zbyt długo nie pobędą w jednym miejscu. Po prostu jestem ciekawa świata w wielu jego wymiarach. Tak już mam 😉 Dlatego nawet jeśli jesteś zmuszony do brania udziału w codziennym biegu (a przecież są momenty, kiedy każdy z nas go doświadcza)…Jeśli spieszysz się, żeby połączyć życie zawodowe z tym domowym, ogarnąć gromadkę dzieci, albo zrealizować (na już) wszystkie 152 projekty…Musisz zawsze, wszędzie zdążyć. Trafiać w punkt, nie potknąć się, a jedna myśl napędza drugą. To chcę Ci powiedzieć, że czasem warto sięgnąć po coś, co przypomni o prostocie i ciszy. Pozwoli wrócić do siebie. Do sedna. Być trochę bardziej slow niż fast. Przewidzieć w planie tygodnia godziny, w których nasze telefony komórkowe będą wyłączone. Zamknąć w czasowe ramy chwile spędzone w Internecie. Obejrzeć czarno-biały film (tu gorąco polecam polski tytuł z 2007 r. Pora umierać z piękną grą aktorską Danuty Szaflarskiej, która była wtedy w wieku 91 lat). Spędzić rodzinne popołudnie przy grach planszowych. Wreszcie sięgnąć po wiersz, zamiast kolejnego batonika, do herbaty…
Mam świadomość, że o poezji mało kto już pamięta. Choć w swoim idealizmie wierzę, że wcale nie jest aż tak źle w tej materii 😉 W małych księgarenkach, na dworcach i targach, zawsze staram się wyszperać tomik wierszy nieznanego mi autora (jedna z moich zdobyczy z duszą to pozycja Małgorzaty Hałyszyn-Dygas Na przekór – prostolinijna i ciepła). Po to, żeby poezja ożywała, a nie zapomniana leżała w kartonowych pudłach na zapleczach i w magazynach. Nie jest tak, że wiersze to wyłącznie górnolotny, abstrakcyjny i nudnawy świat. Choć może bez fajerwerków, to jednak często, w metaforyczny sposób, dotykający tematów najgłębszych. Wręcz nakazujący nam powiedzenie sobie na kilkadziesiąt sekund stop, bo tyle zazwyczaj zajmuje przeczytanie jednego utworu. Taki intelektualny fitness 😉
A gdybyśmy tak zmienili myślenie na temat poezji, wyznaczyli nowy trend i sięgali po (minimum) jeden wiersz na tydzień? Wyobraźcie sobie jakie byłoby to awangardowe 😉 Jednak mam do Was ogromną prośbę. Nie próbujcie w poezji szukać tego, co autor miał na myśli (wbrew temu, co wielu z Was słyszało na lekcjach języka polskiego 😉 ). Bo największym uznaniem dla pisarza jest znalezienie w wierszu cząstki samego siebie. Niewidzialnej nici porozumienia. Wtedy poezja może stać się przygodą.
Zostawiam Was więc z kilkoma moimi utworami, przez które przebija mądrość i zachwyt nad światem. Może nie krzyczą do nas z ekranów, pierwszych stron gazet, czy Instagrama, ale dają oddech. Są ponadczasowe. Dyskretne. Prawdziwe.
Zbigniew Herbert
Modlitwa Pana Cogito – podróżnika
Panie
dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny
a także za to że pozwoliłeś mi w niewysłowionej dobroci Twojej
być w miejscach które nie były miejscami mojej codziennej udręki
– że nocą w Tarquinii leżałem na placu przy studni
i spiż rozkołysany obwieszczał z wieży Twój gniew lub wybaczenie a mały osioł na wyspie Korkyra
śpiewał mi ze swoich niepojętych miechów płuc melancholię krajobrazu
i w brzydkim mieście Manchester odkryłem ludzi dobrych i rozumnych
natura powtarzała swoje mądre tautologie:
las był lasem morze morzem skała skałą
gwiazdy krążyły i było jak być powinno – Iovis omnia plena
– wybacz – że myślałem tylko o sobie gdy życie
innych okrutnie nieodwracalne krążyło wokół mnie jak wielki
astrologiczny zegar u świętego Piotra w Beauvais
że byłem leniwy roztargniony zbyt ostrożny w labiryntach i grotach
a także wybacz że nie walczyłem jak lord Byron o szczęście ludów podbitych
i oglądałem tylko wschody księżyca i muzea
– dziękuję Ci że dzieła stworzone ku chwale Twojej udzieliły mi cząstki swojej tajemnicy
i w wielkiej zarozumiałości pomyślałem
że Ducio van Eyck Bellini malowali także dla mnie
a także Akropol którego nigdy nie zrozumiałem do końca
cierpliwie odrywał przede mną okaleczone ciało
– proszę Cię żebyś wynagrodził siwego staruszka
który nie proszony przyniósł mi owoce ze swego ogrodu
na spalonej słońcem ojczystej wyspie syna Laertesa
a także Miss Helen z mglistej wysepki Mull na Hebrydach
za to że przyjęła mnie po grecku i prosiła
żeby w nocy zostawić w oknie wychodzącym na Holy Iona
zapaloną lampę aby światła ziemi pozdrawiały się
a także tych wszystkich którzy wskazywali mi drogę i mówili
kato kyrie kato
i żebyś miał w swej opiece Mamę ze Spoleto Spiridiona z Paxos
dobrego studenta z Berlina który wybawił mnie z opresji
a potem nieoczekiwanie spotkany w Arizonie wiózł mnie do Wielkiego Kanionu
który jest jak sto tysięcy katedr zwróconych glową w dół
– pozwól o Panie abym nie myślał o moich wodnistookich szarych niemądrych prześladowcach
kiedy słońce schodzi w Morze Jońskie prawdziwie nieopisane
żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia
a nade wszystko żebym był pokorny
to znaczy ten który pragnie źródła
dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny
a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony
na zawsze i bez wybaczenia
ks. Jan Twardowski
Sprawiedliwość
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
Gdyby wszyscy byli silni jak konie
Gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
Gdyby każdy miał to samo
Nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
To co mam i to czego nie mam
Nawet to czego nie mam
Nawet to czego nie mam komu dać
Zawsze jest komuś potrzebne
Jest noc żeby był dzień
Ciemno żeby świeciła gwiazda
Jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
Modlimy się bo inni się nie modlą
Wierzymy bo inni nie wierzą
Umieramy za tych co nie chcą umierać
Kochamy bo innym serce wychłódło
List przybliża bo inny oddala
Nierówni potrzebują siebie
Im łatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
I odczytywać całość.
Halina Poświatowska
***
trzeba nam dużo prostych słów
jak
chleb
miłość
dobroć
aby ślepi w ciemności
nie zgubili
właściwej drogi
trzeba nam dużo ciszy ciszy
i w powietrzu i w myśli
abyśmy usłyszeli głos
cichy nieśmiały głos
gołębi
mrówek
ludzi
serc
i ich bolesny krzyk
pośród krzywd
pośród tego wszystkiego
co nie jest
ani miłością
ani dobrocią
ani chlebem
I jeden z moich ulubionych cytatów Julii Hartwig, poetki jednocześnie subtelnej i konkretnej w swoim przekazie: Nie ma pierwszego i drugiego rzędu. Zewsząd widać to samo niebo i lipa wysyła wokół swoje aromaty. A jeśli macie jeszcze chwilę to zachęcam do wsłuchania się w rozmowę z autorką: kliknij tutaj
Dobrnęliście do końca, gratuluję 😉 Zapraszam do podzielenia się utworami, które Was zatrzymują w biegu 🙂 A i koniecznie muszę dodać, że poezja, wbrew panującym stereotypom, wcale nie jest zarezerwowana dla bujających w obłokach nadwrażliwych, którzy nie potrafią poradzić sobie z realnym życiem 😉 Jest wręcz odwrotnie. Poezja pomaga to życie ogarnąć i patrzeć nieco głębiej. Widzieć wyraźniej. To co naprawdę ważne.
A więc bądźmy trendy. Czytajmy wiersze 😉
Dziś z Twojej listy wybieram wiersz księdza Twardowskiego. W poezji szukam prostoty, ukojenia, zwolnienia tempa a jednocześnie tego „czegoś” co porusza, każe bądź pozwala spojrzeć na naszą codzienność z innej perspektywy.
” Gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny” . Ile w tym treści, przemyśleń, esencji prawdy.
Chciałabym jeszcze coś dodać, ale kończy mi się kawa :), więc tak na szybko ze swej strony polecam wiersze Ryszarda Kapuścińskiego. Kapuściński zapisał się w historii jako światowy reporter i podróżnik . Poezja jest najmniej znaną cząstką jego twórczości, ale wartą poznania.
Moniko dziękuję, że mogłam spędzić z Tobą refleksyjne chwile. Czytając twojego bloga czuję, że jesteś blisko.
cudownie dobrane teksty, odnoszące się do dnia dzisiejszego, do „goniącego” za dobrobytem człowieka – ale także człowieka który pozostał człowiekiem ! piękny wiersz Z.Herberta. Pozdrawiam i dziękuję za miłe chwile 🙂
Dziękuję za odwiedzenie i zapraszam częściej na chwilę zatrzymania 🙂 A ten wiersz też uwielbiam <3 Pozdrawiam 🙂
Wspaniały wpis Kochanie. Czekam na Twoją twórczość ;*
;* tylko i aż tyle ;* dziękuję, że jesteś.